Siedziałam przy jego
łóżku szpitalnym i płakałam. Bałam się o niego jak nigdy.
Bałam się, że go stracę. Nie powiedziałam mu nigdy jak bardzo go
kocham. Chwaciłam jego dłoń i przytuliłam z całych sił. Była
taka zimna. Po chwili poczułam lekki powiew zimnego powietrza. To
Tom. Wyglądał na strasznie zmęczonego. Usiadł przy mnie i
przytulił mnie.
- On z tego wyjdzie? Prawda? -
wyszeptałam
- Już niedługo się obudzi.
Zobaczysz. Wszystko będzie dobrze - jego usta wygięły się w lekki
uśmiech
- Bill! Dlaczego ty jesteś taki
uparty! Po co wsiadałeś do tego auta! - krzyczałam uderzając
pięścią w pierś Toma
- Spokojnie. Młoda - próbował mnie
uspokoić - dlaczego właściwie mnie bijesz? - odsuną mnie od
siebie na chwilę
- Bo jak ciebie uderzę to może i on
poczuje - szepnęłam wtulając się w starszego brata
- No i wtedy on się nie obudzi bo się
wystraszy - zaśmiał się cicho pod nosem
- A co z resztą? Jak oni się czują?
- spytałam po chwili
- Georg ma tylko złamaną nogę, a
Gustav lekkie wstrząśnienie mózgu i rękę w gipsie. Bill z tego
wypadku wyszedł najgorzej. Lekarze mówią, że i tak miał dużo
szczęścia, że tak szybko przyjechała karetka - powiedział co
chwile zerkając na brata - połóż się na łóżku obok, jak coś
się będzie dziać to cię obudzę
- Nie, Tom. Ja muszę teraz przy nim
siedzieć. Dopóki się nie obudzi - popatrzyłam na niego, nigdy nie
widziałam go w takim stanie - Tom. Myślisz, że skoro nigdy mu nie
powiedziałam, że go kocham to on i tak o tym wiedział? -spytałam
nie pewnie
- Wiedział. Na pewno wiedział -
odpowiedział zamyślony
***
Mijały tygodnie a Bill
ciągle był w śpiączce. To oczekiwanie na jego przebudzenie było
nie do zniesienia. Każda godzina, minuta, sekunda. Nie odstępowałam
go na krok. Od czasu wypadku cały czas przy nim byłam. Mama cały
ten czas jest na lekach uspokajających, podobnie jak Tom. Nie chce
dać po sobie poznać, że jest źle. Udaje twardego, ale nie zawsze
mu to wychodzi. Nie raz już widziałam jak siedząc przy Billu,
płakał.
Siedzieliśmy z chłopakami przed sala i wyczekiwaliśmy, aż skończą robić badania nieprzytomnemu Billowi. Tylko przy nich mogłam być sobą, nie musiałam nikogo udawać. Nie musiałam zwracać uwagi na to, że z każda mój łzą makijaż wygląda jeszcze gorzej. Mogłam bez żadnego wstydu wyć jak dziecko. I wiedziałam, że któryś z nich zaraz do mnie podejdzie i będzie próbował za wszelką cenę poprawić mi humor. Po chwili z sali w której leżał bill wyszedł zadowolony lekarz.
Siedzieliśmy z chłopakami przed sala i wyczekiwaliśmy, aż skończą robić badania nieprzytomnemu Billowi. Tylko przy nich mogłam być sobą, nie musiałam nikogo udawać. Nie musiałam zwracać uwagi na to, że z każda mój łzą makijaż wygląda jeszcze gorzej. Mogłam bez żadnego wstydu wyć jak dziecko. I wiedziałam, że któryś z nich zaraz do mnie podejdzie i będzie próbował za wszelką cenę poprawić mi humor. Po chwili z sali w której leżał bill wyszedł zadowolony lekarz.
- Obudził się - odetchną z ulgą -
jest jeszcze słaby, ale myślę, że teraz to kwestia dni i będzie
wracał powoli do zdrowia - odparł i znikną z naszego pola widzenia
Zerwaliśmy się z miejsc i pobiegliśmy
do niego. Leżał, lekko się do nas uśmiechając. Usiedliśmy w
okół jego łózka w milczeniu. Kamień spadł mi z serca. Z każdą
chwilą jego snu bałam się, że już się nie obudzi. Lekarze
dawali mu naprawdę nikłe szanse na przeżycie.
- Tequila? Przecież miałaś być na
zdjęciach w Nowym Yorku - zdziwił się na mój widok
- Ty jesteś dla mnie ważniejszy niż
jakiś tam kontrakt - uśmiechnęłam się szeroko ocierając
końcówkami rękawów łzy
- A jak mama? - spytał lekko się
podnosząc
- A jak myślisz kretynie? Jest kłębkiem
nerwów- uniósł się Tom- Co wam w ogóle strzeliło do głowy!
Nie mogliście po mnie zadzwonić? Albo po kogokolwiek?! - krzyknął
i wyszedł z sali trzaskając drzwiami
- Ja nie chciałem...- szepnął zasmucony Bill
- Bill, daj mu przemyśleć parę
spraw. Martwił się o ciebie. Cały czas ze mną tu siedział -
usiadłam obok niego na łóżku
- Wiem. Czułem to - stwierdził -
Gustav zabierz Tille do domu - zwrócił się do przyjaciela
- Jasne. Zaraz zadzwonię po Robiego -
uśmiechną się serdecznie do przyjaciela
- Ja nigdzie nie idę. Musze zostać z
tobą - oburzyłam się
- Teraz to ty musisz jechać do domu.
Przespać się i być przy mamie. Wiesz dobrze, że Gordon wyjechał
i jest teraz sama - przytulił mnie patrząc błagalnym wzrokiem -
chce zostać sam. Jakby coś się działo dam ci znać. Zabierzcie
też Toma - zwrócił się do Gustava
Po kilkunastu minutach pod
tylnymi drzwiami szpitala czekał na nas bus. Usiadłam pod oknem
wpatrując się w szybę. Chciałam zabić Billa za jego głupotę.
Byłam pewna, że jest ciut mądrzejszy od Toma. To zawsze on był
tym kochanym, poprawnym, idealnym potomkiem Kaulitzów. Żadnych
problemów w szkole, razem z Tomem zawsze byliśmy do niego
porównywani gdy zrobiliśmy coś nie po myśli rodziców. Oparłam
głowę o ramie Gustava i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam
się na ranem w swoim pokoju. Obok mojego łózka na podłodze spał
Gustav. Wyślizgnęłam się powoli z łózka, aby nie obudzić
słodko śpiącego blondyna. W nadziei, że śpi postanowiłam się
szybko przebrać.
- Ekhmm- chrząkną znacząco
- Ty nie śpisz?- zdziwiłam się
- Jak mogę spać gdy przede mną takie
cuda - zaśmiał się podnosząc się z podłogi
- Mówisz tak jakbyś mnie nigdy
wcześniej nie widział w takim stroju - odwróciłam się aby
założyć czysta koszulkę
- Wcześniej byłaś tylko młodszą,
wredną siostrą moich kumpli...- odpowiedział i udał się do drzwi
- A teraz?- podeszłam do niego- Kim
jestem? - spytałam cicho
- Till Kaulitz - uśmiechną się i
wyszedł z pokoju
***
No i się zaczęło.
Gdy tylko Bill powrócił do zdrowia i nabrał pełni sił chłopcy
zaczęli trasę koncertową. Ja musiałam zrezygnować z dalszego
kontraktu z moja agencją, byłam zmuszona jechać z nimi.
Wiedziałam, że inaczej Bill nie będzie o siebie dbał i brał
lekarstw. Wiem, wiem. Dla was to pewnie byłoby spełnienie marzeń.
Ale nie dla mnie. Mieszkanie z czterema obrzydliwymi facetami i
pranie ich gaci i skarpetek nie jest szczytem chyba niczyich marzeń.
Ale cały czas doszukuje się pozytywów i chyba znalazłam jeden.
Dzięki temu wyjazdowi mogę więcej czasu spędzić z chłopakami.
Byliśmy właśnie
w drodze do Hamburga. W aucie było wesoło lecz ja nie miałam
nastroju na głupie zabawy moich braci. Siedziałam na samym końcu
busa i czytałam swoją ulubioną książkę.
- Co czytasz? - spytał zadowolony
Gustav siadając obok mnie
- Książkę. Nie widać? -
odpowiedziałam krótko
- Widać. Ale o czym? - dopytywał
- Jak szybko i skutecznie pozbyć się
czterech bęcwałów tak aby nikt tego nie zauważył - powiedziałam
zamykając książkę
-Yyy. Nie ma takiej książki. Chyba? -
zdziwił się drapiąc się po głowie
- To po co się głupio pytasz? -
zaśmiałam się uderzając go lekko w ramię
- Zajmij mój pokój, a ja będę spał
na kanapie - powiedział zadowolony Gustav
- Nie no co ty. Ty musisz się wyspać.
W końcu będziesz później dwie i pół godziny walił w bębny -
uśmiechnęłam się szeroko do blondyna
- Till. Spoko. Kanapa mi wystarczy -
rzucił woje rzeczy pod szafę i rozłożył się na kanapie
- Dziękuje - podeszłam do niego,
ukucnęłam i pocałowałam go w policzek
- Mmm - zamruczał - to ja chce, żeby
każda moja pobudka rano tak wyglądała - zaśmiał się wkładając
sobie poduszkę pod głowę
- Tequila! Zabieraj swoje rzeczy.
Będziesz spać w moim pokoju - krzyknął Tom zabierając moje torby
- Tom! Uspokój się! Zostaje w tym
pokoju - oburzyłam się wyrywając mu torby z ręki
- Nie ma mowy. On jest chłopakiem, a
ty tak jakby dziewczyną! Więc ja już nawet nie chce myśleć co
będzie jak zostaniecie w nocy sami !- krzykną wściekły
- Tak trudno ci zrozumieć, że nie
każdy chłopak na tym świecie zachowuje się i traktuje dziewczyny
jak ty!- wkurzona wybiegłam z pokoju i zbiegłam do hotelowego
ogrodu
- Stary! Aż tak bardzo mi nie ufasz?!
- spytał zdenerwowany Gustav i wybiegł za mną
***
Siedziałam
na tarasie brząkając coś na gitarze i rozmyślając. Z jednej
strony byłam wściekła na Toma, ale z drugiej strony starałam się
usprawiedliwić jego zachowanie. Po chwili poczułam lekki dotyk na
ramieniu.
- Tequila - usłyszałam za sobą cichy
szept
- Jeśli znowu masz zamiar na mnie
krzyczeć to odpuść sobie - odwróciłam się w stronę brata
- Młoda. Zrozum. Boje się o ciebie.
Nie chcę, żeby ktoś cie skrzywdził. Sam wiem jak traktuje
dziewczyny i nie chce, żeby ktoś tak samo ciebie potraktował -
usiadł naprzeciwko mnie
- I tak nie mogę zrozumieć o co ci
chodziło. Gustav tylko odstąpił mi swoje łóżko, to wszystko.
Zresztą wybacz, ale ja mam swój rozum. I wiem co dla mnie jest
dobre, a co nie. I nigdy nie dam się traktować tak jak ty
traktujesz swoje zdobycze - oparłam się o barierkę tarasu biorąc
w płuca powietrze
- Chcesz z nim być to proszę bardzo.
Ja jakoś się z tym pogodzę - powiedział przytulając mnie
- Kto w ogóle powiedział ci, że ja
chce z nim być?- spytałam zdziwiona
- Nikt. Ale widzę jak na siebie
patrzycie. To wiele mówi- uśmiechną się szeroko
- Tom. Co ty wygadujesz. Gustav to
tylko kumpel - usiadłam na leżaku i chwyciłam za gitarę
- Napisałaś już coś nowego? -
spytał po chwili ciszy
- Nie. Jakoś nie mogę się zabrać-
uśmiechnęłam się oddając mu gitarę, zarzuciłam bluzę na
ramiona i niepewnie chwyciłam gryf gitary.
- Dawno się nie widziałyśmy –
uśmiechnęłam się i po tarasie rozległ się cichy dźwięk gitary
***
„Jeszcze tylko Frankfurt i do domu”-
pomyślałam wyciągając walizkę z busa i stawiając ją z wielkim
hukiem na ulicy. Wszystkie pary oczu skierowały się na mnie, a ja
wzruszyłam tylko ramionami ruszyłam do hotelu. Z recepcji
odebrałam klucz do pokoju i podążyłam do windy.
- Czekaj!- usłyszałam za sobą
donośny krzyk blondyna- wołam ci i wołam. Głucha jesteś?-
skrzywił się patrząc n mnie
- Zmęczona-odparłam opierając się o
zimna ścianę windy
- Niby czym?-spytał
- Wami, cała popieprzoną sytuacją
miedzy mną i Tomem, marudzącym Billem...-westchnęłam- po prostu
mam dość..-rzuciłam i wysiadłam z windy, gdy ta przyjechała na
moje piętro
- Ahaa..-westchną, po czym wielkie
metalowe drzwi zamknęły się i nawet nie dostrzegłam, smutnej miny
blondyna. Szłam długim korytarzem w poszukiwaniu pokoju- Nareszcie-
uśmiechnęłam się stojąc przed pokojem 207. Rzuciłam walizkę w
kąt, weszłam do wielkiej łazienki, odkręciłam wodę w wannie
wlałam jakiś olejek i zanurzyłam się w przyjemnie ciepłej
wodzie. Odpłynęłam. Rozmarzyłam się.
Ale ty jesteś naiwna....
Wcale nie. Ja naprawdę tak myślę!
On nigdy na ciebie nie zerknie.
Nigdy! Zapamiętaj
A te wszystkie znaki? To nic nie
znaczyło?
Chodzi ci o uśmiech, puszczenie
oczka? To bzdura...
Ale jakoś tak nie mogłam sie zebrac do skomentowania. powiem jedno. cud, miód i orzeszki ^^ albo nutella... tak. mam kilka takich opowiadań które kocham równie mocno, jak nutellę. a powiem ci, że to już jest miiiłość XD i to jest właśnie jedno z tych opowiadań. normalnie bomba jak dla mnie. Zwłaszcza ten ostatni dialog. kiedy następne? ^^ a... dodałam cię do linków u siebie ;p
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada. W sumie nie lubię czytać blogow, gdzie występuje siostra Kaulitzow, bo prędzej czy później staje się porażka. U cb może być inaczej, bo wplitlas w to Gustava. Ogólnie podibaja mi się tutaj postacie; Toma i Gustava. Bill duzo nie mowil (co jest dziwne!!), a Georg... W sumie tez zbytnio się nie odzywa, tzn. Ty nie dajesz mu dojść do głosu >.< Ciekawi mnie co bd dalej ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam. Zapraszam na ocenialnie: http://raj-ocen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGucio... Gucio... dużo Gucia :-) Już kocham Twoje opowiadanie! Ono jest takie inne... takie piękne :-D. Mam tylko wrażenie, że to wszystko jak na razie jakoś szybko się dzieje i trochę nie nadążam, ale jak zawsze tak mam :-D Fajnie, że wreszcie motywem przewodnim nie jest cudowna i idealna więź Kaulitzów tylko cudowna i idealna więź bliźniaków (jak na razie Toma) z młodszą siostrą oraz rozkwitająca miłość Gucia i Tequili(tzn. mam nadzieję rozkwitająca miłość Gustava i Tequili :-D). Jeszcze jedno- imię siostry Kaulitzów po prostu mnie rozwala :-D.
OdpowiedzUsuńPS. Jeżeli masz ochotę poczytać coś o Gustavie to zapraszam do mnie na http://live-evry-second.blog.onet.pl/. Wiem, że pierwsze odcinki są beznadziejne, ale moją przygodę z pisaniem dopiero zaczynam i dopiero się uczę :-)