poniedziałek, 30 lipca 2012

5. Zaprowadzę Cię do szczęścia, tylko chwyć mnie za rękę i pozwól mi prowadzić...

     Piąteczka nadchodzi z wielkim hukiem i wyczekiwaniem, chciałam dopracować ten odcinek od początku do końca i mam nadzieje, że mi się udało. Mam nadzieje, ze wam się spodoba. Przepraszam za jakiekolwiek błędy które możecie znaleźć, ale mając dysleksję i dysortografię trudno mi je wszystkie wyłapać.

         __________________________________________________



           Przebudziła się ze snu, rozglądając się po pokoju. Była sama, cisza panująca w domu była przerażająca. Podniosła się z łóżka, podeszła do okna i uchyliła je delikatnie po czym odsłoniła żaluzje, wpuszczając do pokoju promienie słońca. Zarzuciła na siebie bluzę, która wisiała na krześle i powolnym krokiem zeszła na dół. Weszła do kuchni, z szafki wiszącej nad zlewem wyciągnęła zielony kubek w białe kropki, wlała wodę do czajnika i postawiła go na gazie. Po trzech minutach czajnik zaczął gwizdać, chwyciła go szybko w rękę i wlała wrzątek do kubka. Wsypała dwie łyżeczki kawy i wrzuciła trzy kostki trzcinowego cukru. Wzięła łyk czarnej kawy i odstawiła kubek na blat. Poczuła mocny ucisk w dole brzucha. Usiadła na podłodze uciskając brzuch.

- Aaaaa! - zawyła z bólu. Powoli wstała i udała się do łazienki, głośno płacząc. On leżał w swoim pokoju, lecz krzyk dobiegający z łazienki na dole nie dawał mu spokoju. Zbiegł szybko po schodach i wpadł do łazienki. Zobaczył tam zapłakaną Ronnie, zwijającą się z bólu.
- Co się dzieje?- spytał z przerażeniem w głosie
- Nie wiem....- syknęła
- Nie ruszaj się- oznajmił- zaraz przyjedzie karetka! - krzyknął wybiegając z łazienki. Chwycił telefon w rękę i wybrał numer pogotowia. Dostał wskazówki od kobiety przyjmującej zgłoszenie. Usiadł przy Ronnie, złapał ją mocno za rękę- wszystko będzie dobrze- szepnął ocierając blondynce łzy z policzków. Objął ją ramieniem i czekał na przyjazd lekarzy. Po około piętnastu minutach przyjechała karetka. Sanitariusze położyli Ronnie na noszach i od razu wwieźli ją do karetki. Jedne z mężczyzn powiedział Billowi gdzie ją zabierają i odjechali spod  domu na sygnale.
           Usiadł załamany na schodach i schował twarz w dłoniach. Sam nie wiedział co ma zrobić. Jeśli do niej pojedzie, pokaże, że jest słaby, a jeśli nie pojedzie to okaże się dupkiem. Bez chwili wahania wziął leżące na stole kluczyki od samochodu i wybiegł z domu.  Szpital do którego zabrano Ronnie był na drugim końcu miasta. Jechał najszybciej jak tylko mógł. Nie zważał na przepisy ruchu drogowego czy tez światła. Jechał przed siebie. Nie zdawał sobie sprawy, że i on może za chwilę trafić do szpitala. Z piskiem opon zaparkował na miejscu dla karetek. Biegnąc do budynku, prawie przewrócił babcię o lasce. Wbiegł na jedno z pięter i od razu zapytał o stan Ronnie. Pielęgniarka nie powiedziała niczego konkretnego poza numerem sali w której była dziewczyna. Muzyk rzucił się w stronę końca korytarza, by poszukać drzwi z numerem 52.

- Ronnie - szepnął cicho, wchodząc do pojedynczej małej salki w której leżała. Łóżko było ogromne, a jej spokojna buzia - maleńka. Spała spokojnie, oddychając równo. Chwycił drobną dłoń, spoczywającą na nieskazitelnie białej pościeli i nachylił się nad Ronnie. Jego gorący oddech omiótł jej policzki i uśmiechnęła się błogo. Po chwili ktoś wszedł do pokoju i Bill ujrzał ordynatora oddziału.
- Panie doktorze, co z nią?- zapytał od razu wystraszonym głosem. Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko gestem ręki zawołał Kaulitza na pusty korytarz. Bill stanął na przeciwko mężczyzny, dygocząc lekko ze strachu- Co z nią?- zapytał cicho
- Panie...
- Kaulitz.
- Czy jest pan kimś z rodziny?-spytał
- Tak..to znaczy nie..tak jakby. Jestem jej chłopakiem..-zająknął się
- Niestety nie mam dla pana za dobrych wieści -zaczął lekarz powoli, dokładnie dobierając słowa
- Zniosę wszystko, proszę mówić - polecił, ściskając dłonie w pięści
- Pańska dziewczyna straciła to dziecko -wyszeptał cicho, a Bill poczuł jakby głaz na niego spadł -To wynik długiego zażywania środków odurzających
- A czy może mieć jeszcze kiedyś dzieci?- zapytał z nadzieją
- Ciężko mi teraz powiedzieć. Być może. Ale macie jeszcze dużo czasu aby się o to postarać, a teraz proszę do niej iść, chyba już nie śpi- mężczyzna poklepał Billa po ramieniu i wskazał na kręcącą się Ronnie, po czym odszedł
- Jak się czujesz?- spytał siadając przy niej
- Bill- zwróciła się do chłopaka- ja poroniłam- popatrzyła na niego wymownie. Nic się nie odezwał tylko kiwnął znacząco głową- czy ty mi kiedykolwiek wybaczysz..?
- Nie wiem- odparł- ale nie myśl teraz o tym – powiedział gładząc ją po policzku- zadzwonię tylko do Tequili i zaraz do ciebie wracam – puścił jej chłodną dłoń, uśmiechną się do dziewczyny delikatnie naciskając dłonią o klamkę.

           Miał mętlik w głowie. Bał się o nią. Sam nie wiedział dlaczego. Oparł się o ścianę po czym zsunął się po niej. Chciał wstać i wyjść stamtąd, lecz serce podpowiadało mu aby został przy niej, ona tego potrzebuje bardziej niż tlenu. I choć w środku kotłowało się tysiące myśli, on nie chciał wspominać. Nie chciał analizować przeszłości. Rozliczać ją z błędów. Nie chciał do tego wracać. Chciał zapomnieć. Zacząć wszystko od nowa. Jedno spojrzenie blondynki obudziło w nim silne, zapomniane już uczucie. Krótka euforia i niewyobrażalna nadzieja na powodzenie, że tym razem może się udać. Widział to w jej oczach. Widział strach, przemęczenie, płacz. Widział jej obojętność do życia. Nie mógł pozwolić na to, żeby kolejny raz ją stracić.

- Bill- uniosła lekko głowę gdy ten wszedł do sali w której leżała, wskazała mu palcem miejsce obok niej, usiadł, niepewnie łapiąc ją za dłoń - Popełniłam wiele błędów, wiem. Ale dzięki nim nauczyłam się, że życie nie jest takie proste i trzeba nauczyć się walczyć z każdą przeciwnością losu. Być silnym, nie poddawać się. Tylko wstać i walczyć o to by było nam jak najlepiej. Walczyć o swoje szczęście. Wiem, że nie będzie ci łatwo mi wybaczyć, to co zrobiłam było samolubne, ale proszę cię tylko o to żebyś spróbował- kąciki jej ust delikatnie uniosły się, na jej twarzy pojawił się uśmiech
- Postaram się – pocałował ją w policzek- a teraz śpij. Musisz szybko wrócić do normalności- uśmiechnął się promiennie do blondynki


***


          Siedzieliśmy wszyscy w salonie i czekaliśmy na jakieś wieści od Billa. Telefon milczał. Wszedł. Rzucił kurtkę na drewniane krzesło stojące w przedpokoju. Usiadł w salonie. Nic się nie odzywał.

- No i co z nią?- spytała mama
- Poroniła- powiedział spuszczając głowę, schował twarz w ręce
- A jak się czuje?- oparłam głowę o jego ramię
- Na pewno lepiej ode mnie- odparł i poszedł do swojego pokoju
- Ja już tak dłużej nie wytrzymam. Tom- załkałam- popatrz co się z nami dzieje...
- Pogadam z nim. Spokojnie- pocałował mnie w czoło i mocno przytulił. Wszedł do jego pokoju bez pukania. Usiadł naprzeciw niego. Nic się nie odezwał. Widział, że jest mu ciężko.
- Szukasz czegoś? - zwrócił się do Toma
- Tak – oznajmił- szukam mojego brata. Bo ten co przede mną siedzi raczej nim nie jest
- To idź szukać dalej. Tu go nie znajdziesz- bąkną pod nosem
- Kurwa! Człowieku. Wiem, że zrobiliśmy źle. Ale uwierz mi, że wtedy zupełnie nie wiedzieliśmy co robimy. Nie wiedziałem, że aż tak ją kochasz. Byłem pewny, że to kolejne zauroczenie, zafascynowanie, że przejdzie ci za kilka tygodni... - usiadł obok niego, wyczekiwał na jakąkolwiek reakcje brata
- Otóż nie – odparł– jak już pewnie zauważyłeś trochę się od siebie różnimy
- Też mi nowość- powiedział- tylko, że to ty zawsze mnie pocieszałeś, doprowadzałeś do porządku. Ja tego nie potrafię. Nie wiem co mam ci powiedzieć – opadł na łóżko
- Już lepiej nic nie mów- rzucił w niego poduszką- idź po Tille, tylko uważaj jak będziesz otwierać drzwi -zaśmiał się
- Bo pewnie pod nimi sterczy i podsłuchuje- Tom dokończył za brata zdanie
- Wcale nie podsłuchuje- odparłam, gdy Tom otwierał drzwi
- To jak wytłumaczysz to, ze stałaś pod drzwiami?- zaśmiał się Bill
- Odkurzałam- wytknęłam mu język
- Ahaa. Na pewno- Tom podniósł  wtyczkę od odkurzacza



                                                         
***
                                                                         
                                                                                                          Lubię być nazywana Twoją...


          Z dnia na dzień Ronnie dochodziła do siebie. Pogodziła się z faktem, że w najbliższym czasie nie zostanie mamą. Pomimo tego, że powinna być załamana, ona cieszyła się z tego powodu. Wczesne i najprawdopodobniej samotne macierzyństwo ją przeraziło. Bill przesiadywał u niej całymi dniami. Mama razem z Gordonem wyjechali na wakacje. Gordon chciał jechać na Ibizę, a mama wolała do Rio. Więc wykupiliśmy im dwu tygodniowy wyjazd na Ibizę i Rio. Będę miała miesiąc wolny od rodziców. Taki mały, niezapowiedziany miesięczny dzień dziecka. Chłopcy niestety od następnego tygodnia muszą zacząć nagrywać kawałki na nową płytę, wiec i od nich trochę odpocznę.

- Po raz kolejny spędzę moje urodziny sama- westchnęłam opadając na łóżko
- Tilluś – popatrzył na mnie, robiąc słodka minkę- wiesz, że wcale nie chce jechać. Ale musimy nagrać te kawałki- przytulił mnie całując w kark
- Wiem, wiem- odwróciłam się w jego stronę
- Masz przecież Ronnie- uśmiechnął się
- Tiaa- burknęłam
- Będę dzwonić- rzucił całując mnie w czoło, chwycił torbę w dłoń, zatrzasną drzwi i znikł. Byłam wkurzona, a nawet wściekła. Znów mnie zostawił...znów jest coś ważniejszego niż ja...


***


- Myślisz, że się nie domyśli?-spytał niepewnie Tom
- No co ty- odparł Bill- Gustav mówił, że jak od nas wychodził to kipiała ze wściekłości
- Zobaczycie, oberwie mi się za to jak nic..-westchną Gustav- przecież wiecie, że ona nienawidzi niespodzianek
- Spokojnie...ta jej się spodoba- powiedział pewny siebie Tom- A jesteś pewien, że Ron nie się przed nią nie wygada?-spytał po chwili
- Wątpię- powiedział pewny siebie Bill- powiedziałem jej, że jak się wygada to nigdy więcej się do niej nie odezwę. Więc nie ma takiej opcji, żeby coś nie wypaliło- powiedział ucieszony wrzucając czarną walizkę do bagażnika

       Każdy z nich z niecierpliwością czekał na moment w którym wejdą do studia i wszystkie ich uczucia będą mogli przelać w muzykę. Bill pisał jeszcze na kolnie tekst piosenki, Georg spał, Tom z Gustavem grali w PlayStation, śmiejąc się przy tym i żartując.

Przebudził się.
Przed oczami widział napis Los Angeles.
Jego marzenia zaczęły się spełniać.


      Pierwsze kroki w wynajętym prze nich domu, skierował do studia. Miał głowę pełną pomysłów. Lecz nie zaczął tworzyć kawałków na swoją płytę, a na płytę swojej siostry. To właśnie była ta niespodzianka. Studio nie było wynajęte dla nich, tylko dla niej. Chciał pomóc spełnić jej największe i najskrytsze marzenie, jemu samemu było ciężko się przebić, więc w taki sposób może jej pomóc.

- Przeczytaj! - Tom rzucił bratu pokreśloną kartkę
- Co to? -spytał Bill, podnosząc głowę i patrząc w stronę barat
- Tekst piosenki- odparł, spychając nogi brata na ziemię i siadając obok niego
- Że to niby ty napisałeś? - spytał po przeczytaniu- to nie nadaje się na naszą płytę....
- To dla Till...tępaku..- uderzył go w ramię
- Ale to jest duet- stwierdził- jak biedna Tilla ma to zaśpiewać?
- No chyba nie ze mną..- zakpił z niego – z tobą..


                                                      ***


- Tilla!! Wstawaj!!- do mojego pokoju wpadła szczęśliwa Ronnie- wpadłam na genialny pomysł- usiadła obok mnie, zabierając mi kołdrę
- A czy ten pomysł nie może poczekać przynajmniej do dwunastej?-spytała wysuwając głowę spod poduszki
- Nie- odparła
- No dobrze- oparłam się na łokciach- słucham...
- Pakuj się, lecimy do Los Angeles- zapiszczała radośnie
- Powaliło cię, czy jak? - zdziwiłam się – daj mi spokój. Idę spać..
- Jak byś nie pisała z Gustavem przez całą noc to nie była byś śpiąca...- wypaliła
- A ty skąd wiesz?- oburzyłam się
- Nie trudno się domyślić- zmieszała się, prawie się wygadała. Miała taką ochotę powiedzieć o całej niespodziance. Ale obiecała przecież, że nic nie powie i będzie się trzymać wskazówek chłopaków. Po długiej próbie przekonania mnie, że wylot do Los Angeles jest dobrym pomysłem, uległam jej. Chwyciłam zielono-różową walizkę, wpakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Po drodze podjechałyśmy po jak się już okazało dawno spakowaną  walizkę Ronnie. Nie mam pojęcia skąd ona wytrzasnęła bilety na lot z Berlina do LA, od razu wyczułam jakiś podstęp, lecz ona potrafiła mnie tak zagadać, że zupełnie zapomniałam o moich podejrzeniach. Lot trwał dziewięć godzin. Połowę, a może i nawet większość czasu przespałam. Cieszyłam się na myśl, że zrobię niespodziankę chłopakom. Byłam pewna, że na pewno się mnie tam nie spodziewają.


      Z lotniska pojechałyśmy taksówką, Ronnie wręczyła kierowcy, małą zieloną karteczkę, ten uśmiechnął się i odpalił silnik. Od razu wydało mi się to podejrzane.
     Wysiadłam z taksówki oglądając się dookoła. Dzielnica w której chłopcy wynajmowali studio była piękna, niczym z amerykańskich filmów, dzieci bawiące się na ulicy,trawniki nisko przystrzyżone i wymyślnie wycięte rzeźby z roślin ogrodowych.

- Jesteś pewna, że to tutaj?-spytałam wypakowując walizkę z bagażnika
- Tak mi się wydaje, że to ten adres, który podał mi Bill...-odparła wyciągając 20 dolarów z portfela i wręczając je taksówkarzowi- reszty nie trzeba- uśmiechnęła się do niego poprawiając grzywkę
- To on wie,że mamy przyjechać?-zdziwiłam się
- Nieee- zmieszała się – podał mi go na wszelki wypadek, czy coś...
- Lepiej do niego zadzwonię- stwierdziłam, po czym wyciągnęłam z kieszeni telefon
- Daj spokój- wyrwała mi go z ręki- to na pewno tu – pociągnęła mnie za sobą


        Weszłyśmy po cichu do domu. Byłam przepełniona radością. Cieszyłam się, że zrobię im niespodziankę. Że będę mogła spędzić więcej czasu z Gustavem. No i z braćmi. Lecz nie spodziewałam się tego,że to ja będę zaskoczona. Gdy tylko weszłyśmy do salonu z kanapy zerwali się chłopcy z uśmiechami od ucha do ucha.

- Wszystkiego najlepszego!- krzykną Bill, przytulając mnie
- Zaraz, zaraz- odparłam- to wy wiedzieliście, że przyjadę?
- Tak- powiedział zmieszany Gustav drapiąc się po karku i zerkając na mnie- zaplanowaliśmy to wszystko...
- Nie można było od razu powiedzieć, żebym z wami jechała!? Po co to wszystko? Po cholerę te podchody? -spytałam oburzona
- Mówiłem, że tak będzie...- krzykną Gustav wychodząc do ogrodu, trzaskając drzwiami z całej siły
- Po co mnie tu ściągnęliście?-spytałam po chwili niezręcznej ciszy
- Żebyś nagrała płytę...- powiedział cicho Bill, chowając za Ronnie. Zatkało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Z oczu leciały mi łzy, łzy szczęścia. Zawsze o tym marzyłam, lecz nigdy nie było na to czasu.
- To był jego pomysł..- wskazał na siedzącego nad basenem Gustava- powinnaś mu podziękować, a nie wyjeżdżać z wyrzutami- odparł odpalając papierosa- to i tak cud, że wytrzymałaś dłużej niż tydzień z jednym chłopakiem i nie poszłaś z nim do łóżka...
- Słucham?! - odwróciłam się gwałtownie w stronę brata – i kto to mówi?! Popatrz się na siebie. Jesteś ostatnią osobą, która może mi robić wytyki na ten temat- uderzyłam go w twarz. Zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Po raz pierwszy wyprowadził mnie z równowagi, aż tak, że go uderzyłam. Nigdy nie potrafiłam panować nad emocjami, ale teraz nie tyle co mnie to    zdenerwowało, tylko zabolało. Popatrzyłam smutno na Billa, łzy ciekły  mi po policzkach. Zacisnęłam pięści, przygryzłam wargi, nie odezwałam się ani słowem, ruszyłam niepewnym krokiem na taras, gdzie siedział Gustav.

- Tilla!- krzyknął na mój widok, podbiegł do mnie, ja wtuliłam się w niego, jak mała dziewczynka w swojego ulubionego pluszaka- co się stało?- otarł końcówką rękawa moje łzy
- Nic- odparłam, po czym pocałowałam go
- Nie jesteś zła?-spytał po chwili- ja mówiłem chłopakom, że ty nie lubisz niespodzianek, ale..
- Jak mogę być na ciebie zła? - zatkałam mu usta- Pomogłeś mi spełnić moje marzenie- oderwałam się od niego – zawsze chciałam nagrać swoja płytę, tylko sam dobrze wiesz, że nie było czasu...



***



- No co?!- wybuchł w końcu
- Przegiąłeś...- powiedział zniesmaczony Bill
- A może nie miałem racji? Sam wiesz jaka ona jest...- odezwał się
- Taka sama jak ty, Tom- stęknął przeciągając się- sam dobrze wiesz, że to ty byleś dla niej wzorem do naśladowania, miała w tobie oparcie, więc nie dziw się, że postępuje tak samo jak ty...
- Dobra, skończ..- powiedział podnosząc się z fotela i kierując się do swojego pokoju
- Mogłeś sobie zostawić te wytyki na inny dzień, jestem pewien, że spieprzyłeś jej urodziny- poklepał barta po ramieniu i wyszedł na taras
- Widzieliście gdzieś Georga?-spytał Bill, siadając obok nas
- Umówił się z ta dziewczyną z parku..- powiedziała Ronnie
- Ha! - ucieszył się Bill -wiedziałem, że długo nie wytrzyma – niepewnie objął ramieniem Ronnie
- To kiedy mogę wejść do studia?-spytałam
- Choćby teraz- odparł Gustav- studio jest przez cały miesiąc do twojej dyspozycji

6 komentarzy:

  1. O ja pierdole! Co to się porobiło, jak Tom może wytykać zachowanie Till wobec facetów, jak on sam tak postępuje, wiedząc, że jest jej autorytetem, wzorcem.
    Czekam na następna notkę! Przypływu weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj nie oszczędzasz ty relacji między Till, a Tomem xD. Ale i tak cie kocham, za lekkość z jaką piszesz. Czekam na następną część, a wiem, że będzie lekko erotyczna, więc czekam na nią z jeszcze większą niecierpliwością, zboczku ;P ;P ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja nie wiem. Tom, niesamowicie mnie zirytował. Jego zachowania mam po prostu powyżej uszu. Najchętniej dałabym mu tak, żeby aż w pięty mu poszło i tyle. Bill ma rację. Oboje są niemal identyczni. W końcu to rodzeństwo, czyż nie? Wytykać jej to wszystko i to jeszcze w dniu urodzić. Szkoda gadać. Muszę przyznać, że z każdą kolejną notką idzie ci coraz to lepiej. Jestem pełna podziwu twojego postępu. Obserwując to, z czym zaczęłaś opowiadanie, a co zyskałaś do tej pory... to na prawdę motywujące. I naprawdę, nie pisz na siłę :D poczekamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. och słodko! przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej jakoś nie miałam na to czasu i chęci.
    To strasznie miłe ze strony chłopaków! Też chciałabym taki prezent, zwłaszcza od nich :D Tylko oczywiście Tom musiał spieprzyć sprawę i wylecieć z tymi chłopakami. A Gustav też moim zdaniem wyleciał trochę bez powodu. Zamiast jej życzenia złożyć, powiedzieć dokładnie co i jak z nagrywaniem, to zaczynają się kłócić i fochy stroić. O rany... Ale odcinek bardzo mi się spodobał :3

    OdpowiedzUsuń
  5. I mi się to podoba! Boskie kochanie moje ! Bossskie xD
    Czekam na następną notke !! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Sorki, że przez anonima, ale zapomniałam haseł do swojego konta.
    Ja tam za dużo się nie będę rozpisywać xD, bo nie ma sensu. Ty wiesz, że cudnie piszesz, że jesteś zajebista i tak masz trzymać, masz się nie złamywać tym, że mało osób czyta twoje opowiadanie, pamiętaj, że piszesz dla siebie przede wszystkim (no i po trochu dla mnie, za co bardzo, ale to bardzo dziękuje). Co do odcinka to ten jest chyba moim ulubionym, uwielbiam jak opisujesz relacje między Till, a Tomem. ?Jakbym widziała siebie i swojego starszego brata. Jest tak realistyczne, że ja po prostu wymiękam. A co do płyty nagranej przez główna bohaterkę, zajebisty pomysł. Sama bym tego lepiej nie wymyśliła, no i jeszcze ten osobny blog z utworami, no po prostu Bajka!! ;)
    No ale kończę już, bo przecież miałam się nie rozpisywać.....
    Pozdrawiam,
    Olcik ;)

    OdpowiedzUsuń