sobota, 29 września 2012

8. Mimo tylu kłótni. Mimo tylu sprzeczności. Mimo tylu niepotrzebnych słów. Mimo wszystko - Ty jesteś nadal. Dziękuję.



         Nie potrzebuję romantycznych kolacji. możesz wziąć reklamówkę z winem i worek malin. Możesz jak zwykle pachnieć nikotynowym dymem, to nieważne...
____________________________________________ 


- Łazimy po mieście już cały dzień- marudziłam uwieszając się na Tomie
- To już ostatnie mieszkanie, które dla was mam- odezwał się młody mężczyzna, otwierając duże, przeszklone drzwi do apartamentowca w centrum Berlina- mam nadzieję, że wam się spodoba- uśmiechnął się lekko. Apartament był ogromny, duży salon połączony z kuchnią, przestronne pokoje, taras na który można było wejść z każdej sypialni i bezpośrednio z salonu.
- Wszystko fajnie, tylko są tutaj cztery pokoje, a my wyraźnie mówiliśmy, że musi być przynajmniej pięć- burkną Bill
- Ewentualnie możemy być razem w pokoju- odezwał się Tom wychodząc na taras
- A czemu nie możemy mieć wspólnego pokoju?-spytała Ronnie, uwieszając się Billowi na szyi
- No ale wtedy Tequila, będzie z Tomem w pokoju- odparł patrząc się na mnie
- Zapomnij!- oburzyłam się- on będzie sobie małolaty sprowadzał do pokoju-. Dlaczego nie mogę być w pokoju z Gustavem?-spytałam, przytulając się do blondyna
- A jak się znowu pokłócicie? Wtedy jedyne miejsce do spania będzie na tarasie- zaśmiał się Georg
- Musimy to jeszcze na spokojnie przemyśleć- odparł niezadowolony Tom

         Wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy do domu. Musieliśmy przegadać wszystkie za i przeciw. Widzieliśmy dzisiaj z sześć mieszkań, ale w każdym z nich coś nam nie pasowało, a to za mało łazienek, a to nie ma tarasu, sypialnie są za małe. Zawsze coś. Powoli zaczynam się zastanawiać czy ta wyprowadzka to napewno dobry pomysł.

- Dzieci- do pokoju weszła szczęśliwa mama- postanowiliśmy razem z Gordonem, że sprzedamy ten dom- usiadła pomiędzy mnie i Billa
- Dlaczego?-spytałam
- Wszyscy mamy już dosyć wycieczek pod naszą bramę, tego całego zamieszania- poklepała mnie po kolanie, uśmiechając się
- To gdzie chcecie zamieszkać? -spytał tom
- U babci Sonji, jej dom w prawdzie wymaga remontu, ale postanowiliśmy, że z pieniędzy za sprzedaż tego domu wyremontujemy jej dom, a resztę oddamy wam na urządzenie nowego mieszkania- odparła niepewnie
- Jesteś pewna? Jak sobie dobrze przypominam, mama Gordona nie za bardzo cie lubi- wtrącił Bill, drapiąc się po karku
- Tak było dopóki żył mój ojciec - zaśmiał się Gordon- teraz jest sama i bardzo ucieszyła się, że zamieszkamy razem
 - Czyli nadal będziemy mieszkać w jednym mieście- ucieszyłam się
- Niekoniecznie- odparł Gordon- nie chciałem wam wcześniej mówić, bo myślałem, że znajdziecie coś fajnego, ale w Hamburgu, mam dom, który dostałem właśnie po moim ojcu
- Masz jakieś zdjęcia?-spytał Tom
- Niestety nie mam, ale jak chcecie to możemy tam dzisiaj pojechać- uśmiechną się szeroko
- Jasne! Jedziemy- krzyknęłam razem z Billem i Tomem, wszyscy dookoła zaczęli się śmiać. Zebraliśmy się, załadowaliśmy się do aut i ruszyliśmy.

         Droga minęła szybko i przyjemnie, przynajmniej nam, bo Bill jechał skrzywiony, mama całą drogę przesłuchiwała Ronnie. Jak byłam mała pamiętam, że Gordon zabrał mnie tam kiedyś, było tam dużo miejsca do biegania.
         Dom był ogrodzony drewnianym, wysokim płotem. Gdy tylko brama wjazdowa się otworzyła, nikt nie wypowiedział ani jednego słowa. W prawdzie dom był bardzo zniszczony, ale okolica była cudna, własne zejście do morza, ogromna przestrzeń. Jednym słowem raj na ziemi.
         Gdy weszliśmy do środka od razu w oczy rzuciły mi się nasze zdjęcia. Stanęłam przed nimi oglądając je uważnie, było ich pełno w całym domu.

- Zawsze chciał was poznać- odparł Gordon, opierając się o mnie
- To dlaczego nie poznał? -spytałam
- Bał się, że za bardzo was pokocha- uśmiechnął się
- Był chory na raka, baliśmy się, że jak się do niego za bardzo przywiążecie i on do was ciężko mu będzie z wami się rozstać- wtrąciła mama
- Chodź- Gordon pociągną mnie za sobą na górę. Weszliśmy na najwyższe piętro w całym domu, był tam tylko jeden ogromny pokój- zapraszam- odparł otwierając skrzypiące drzwi- to mój dawny pokój i chcę, żeby od dziś był to twój nowy pokój - przytulił mnie mocno
-  Kocham cię, tato - wyszeptałam, wtulając się w niego
- Mam rozumieć, że ci się podoba? -spytał śmiejąc się
- Bardzo - powiedziałam, uśmiechając się szeroko w jego stronę
- Znowu Tequila dostaje najlepszy pokój - oburzył się Tom
- Uwierz mi, że jak będziesz pijany to nie dasz rady wejść na samą górę, dlatego proponuje, żebyś miał pokój na parterze- zaśmiała się mama, usiłując pocałować Toma w policzek
- I ty uważasz się za moją matkę?- oderwał się od niej - żadna normalna matka nie pomyślała o tym, a tym bardziej powiedziała by czegoś takiego
- A od kiedy wy jesteście normalną rodziną?- wtrąciła Ronnie
- No właśnie- poparłam ją- jak kobieta w twoim wieku- zwróciłam się do mamy- może sobie pozwolić na to, żeby żyć z facetem pod jednym dachem bez ślubu, a poucza własne dzieci na temat związków- Bill popatrzył na mnie przerażony
- No właśnie kochanie - odezwał się Gordon- może już czas to zmienić? - spytał klękając przed nią
- O kurwa- wykrztusił z siebie Tom
- Zamknij się- uderzyłam go w bark- psujesz taka piękną chwile
- Więc jak? Zostaniesz moją żoną?- spytał ponownie
- Daj spokój, nie wygłupiaj się wstawaj staruchu, bo potem cie plecy będą boleć- zaśmiała się obracając wszystko w żart
- Nie wstanę dopóki się nie zgodzisz- powiedział stanowczo
- Myślę, że uda mi się jakoś spławić kilku kochanków- zaśmiała się
- Czyli się zgadzasz?-spytał niepewnie
- Tak, wariacie- uśmiechnęła się

  ***

         Gordon od samego rana szuka ekip remontowych, mama jest coraz bardziej przekonana, że wyprowadzka to jednak dobry pomysł. Wie, że nie uciekamy od niej, czy Gordona, tylko chcemy się usamodzielnić. Najwyższa pora, bliźniacy mają już dwadzieścia trzy lata na karku, a ja dwadzieścia. To chyba jest odpowiedni czas na życie własnym życiem.

- Jedziemy na spotkanie z projektantem wnętrz- powiedziała mama
- A my musimy jechać do Hamburga, przyjaciel Gordona się z nami umówił na wycenę remontu- odpowiedział jeszcze zaspany Bill, popijając kawę
- Jedźcie ostrożnie i uważajcie na Tille- krzykną Gordon, zamykając za sobą drzwi
- A co ja pięć lat mam? - oburzyłam się
- A może nie?-spytał Tom, patrząc na poplamioną bluzkę, porannym kakaem
- Odczep się- burknęłam, siadając na sofie- zapomniałam wam wczoraj  powiedzieć, że nie mogę z wami jechać, dzwonił Paul, o 12 mam wywiad, a potem sesje- oparłam głowę na ramieniu Billa
- No trudno- westchną, wstając i udając się do kuchni
- Nie ma sprawy - uśmiechną się Tom, czochrając mi włosy- To zrobimy tak, ja pojadę z Billem do Hamburga, a ty zostaniesz, najwyżej jutro do nas dojedziesz z chłopakami- odparł całując mnie w czoło, poszedł na górę po czym rzucił się na łóżko z takim impetem, że znowu zatrząsł się cały dom
- Niby czym?- burknęłam pod nosem
- Jego autem- zaśmiał się Bill, wychodząc na taras
- Czy ty zawsze musisz wszystko słyszeć?- krzyknęłam za nim

***

         W twoim cieniu, mogę błyszczeć - szepnął, uśmiechając się do mnie, dziś był niezauważalny przez nikogo, był sam, bez zespołu, usiadł w kącie studia, popijał colę. Robił coś na co od jakiegoś czasu nigdy nie mógł sobie pozwolić, zawsze każdy chciał mu zrobić zdjęcie, prosił o autograf, a teraz? Nawet Johanna Klum, która przeprowadzała z nim tyle wywiadów nie poznała go, tylko poprosiła, żeby usunął się w cień.

Johanna: Miło, że znalazłaś w końcu dla nas czas, ciężko cię dorwać- zaśmiała się
Tilla: Fakt, przez kilka miesięcy siedziałam w Rosji
Johanna: I jak ci  tam jest? Moskwa to duże miasto, łatwo było ci się w niej samej odnaleźć?
Tilla: Wiadomo, że z początku było trudno, ale teraz powoli zaczynam się do niej przyzwyczajać
Johanna: Nagrałaś płytę, lecz nie w Rosji, ale w LA, dlaczego?
Tilla: To był pomysł mojej rodziny..
Johanna: Braci?- przerwała mi
Tilla: Po części tak, ale dużą rolę odegrali też przyjaciele- zerknęłam ukradkiem na Gustava
Johanna: No właśnie, a co u twoich braci? Często się widujecie?
Tilla: Nawet nie wiem- zaśmiałam się- od czasu do czasu dzwonimy do siebie, no ale wiesz jak jest, ja w Moskwie oni na drugim końcu świata, ciężko jest, ale my jakoś to wytrzymujemy
Johanna: A gdzie czas na miłość?
Tilla: Zawsze gdzieś się znajdzie
Johanna: Czyli masz kogoś?
Tilla: Można tak powiedzieć, jest ktoś kto mi przez ten cały czas bardzo dużo pomaga
Johanna: Powiedz, w takim razie kto to jest? Czy to ktoś z twoich bliskich znajomych? Z twojego środowiska w którym się teraz obracasz?
Tilla: To nie jest pora na ogłaszanie tego publicznie, z czasem pewnie sami się dowiecie...
Johanna: Widziałaś ostatnia okładkę Bravo? Chcesz coś o tym powiedzieć?
Tilla: Na pewno chcę zdementować plotkę o tym że jestem w ciąży, sama się bardzo zdziwiłam, jak dostałam telefon od mamy, że nic jej na ten temat nie powiedziałam...
Johanna: No ale jak pewnie widziałaś, podobno ojcem dziecka miał być przyjaciel i członek zespołu twoich braci
Tilla: Nie ma ciąży nie ma tematu..
Johanna: A może to on jest tym tajemniczym gościem z którym teraz jesteś
Tilla: Jak będziemy gotowi to w odpowiednim czasie się ujawnimy
Johanna: To może opowiesz o sowich braciach? Co teraz planują? Kiedy nowa płyta?
Tilla: Sama się ich spytasz jak będą u ciebie. Ja nie jestem ich rzecznikiem prasowym.
                  Wywiad był strasznie meczący, no może nie sam wywiad, ale niezręczne pytania o Gustava, nie chcieliśmy się jeszcze ujawniać przed całym światem. Chcieliśmy, żeby narazie to było naszą małą, słodką tajemnicą. Chociaż jak moja mama już o nas wie, to tak długo to nie zostanie tajemnicą.

- Chodź mój sekrecie, musimy się spakować- zaśmiałam się łapiąc Gustava za rękę i wychodząc ze studia-Podwieź mnie do domu, szybko się spakuje i możemy jechać do ciebie- pocałowałam go namiętnie- ruszaj- oderwałam się od niego, śmiejąc się głośno
- A na długo tam jedziemy?-spytał po chwili
- Na dwa dni, Tom mówił, że musimy wszyscy się zebrać, żeby zatwierdzić ostateczny plan i wracamy do domu- powiedziałam, zdejmując niewygodne buty i rzuciłam je do tyłu

         Wpadłam do domu, spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy, dopakowałam też po dwóch parach skarpetek i dwóch parach bokserek dla braci, pożegnałam się z psami i ponownie wsiadłam do auta.
         Weszliśmy do jego domu, nikogo nie było, po domu rozniósł się stukot pazurów po panelach, po chwili Bruno już był przy nas i merdał ogonem.

- Leć się spakować, a ja z nim się pobawię- uśmiechnęłam się rozsiadając się na sofie w salonie
- Mam ci wziąć koszulkę?-spytał, krzycząc ze swojego pokoju
- Nie musisz, wzięłam jakieś Toma - odkrzyknęłam kierując się do jego pokoju - no ładnie, ładnie- odparła, podnosząc zdjęcie z szafki nocnej - to raczej nie ja..
- Yyy- zaczerwienił się - sama wiesz jak rzadko tu bywam- powiedział chowając zdjęcie dziewczyny do szuflady w nocnej szafce
- Przecież nic nie mowie- podnosiłam ręce, w geście niewinności i wyszłam z pokoju

         Po drodze do Hamburga wpadliśmy po Georga, który od razu zasną, w samochodzie panowała niezręczna cisza. Chcieliśmy jak najszybciej być już na miejscu.

- Czemu tak milczysz? To do ciebie nie podobne- odezwał się po chwili Gustav
- Zmęczona jestem- odparłam
- Zatrzymaj się na tej stacji, zamienimy się miejscami - posłusznie zjechałam na stacje benzynową, przesiadłam się na miejsce pasażera
- Może w końcu będę sobie mogła kupić własne auto- westchnęłam opadając na fotel
- Może- odparł ruszając z piskiem opon, nawet Georg wtedy się obudził wystraszony
- Co ty tak pędzisz?- spytał zaspany
- Nie lubię jechać w nocy- powiedział odwracając się w jego stronę
- Trzeba było jutro rano wyjechać- oparł- Tilla, zamień się ze mną miejscem, bo zaraz puszcze pawia
- Zatrzymaj się- poprosiłam. Położyłam się na tylnim siedzeniu i odrazu zasnęłam. Byłam padnięta.
- Co jest?-spytał Georg zerkając na wściekłego Gustava
- Znalazła zdjęcie Claudii- westchną ciężko
- Uuu- zmarszczył czoło- bardzo się wściekła?
- No właśnie nie, dopiero teraz zaczyna fukać- odparł
- Nie wiesz, że one tak już mają -zaśmiał się - kto by pomyślał, że taka zazdrosna jest o ciebie
- A jak tam z tą Nicole, czy jak jej tam?-spytał
- Nie narzekam- wytknął mu język
- Zaliczyłeś?-spytał po chwili, zerkając na szczęśliwego przyjaciela
- Jeszcze nie, ale jest już blisko, dlatego chce, żeby ten remont jakoś szybko się skończył, żebym miał pretekst, żeby została na noc - uśmiechnął się- a co do Tequili, nie przejmuj się zaraz jej przejdzie
- Wątpię, pewnie poleci do bliźniaków z płaczem- powiedział załamany
- Daj spokój- szturchnął go- weź ja do tego wesołego miasteczka, co jest przy porcie- uśmiechną się

***

- No nareszcie! - krzyknął Bill na widok nadjeżdżającego auta- co tak długo?-spytał
- Dużo aut na drodze- powiedział Georg, wchodząc do domu
- A gdzie Tequila?-spytał Tom
- Śpi - uśmiechnął się Gustav wyciągając torby z bagażnika
- Nie śpi, nie śpi- zaśmiałam się, wychodząc z auta- no i co tam matoły, pokażcie, co żeście wymyślili- przytuliłam braci. Projekt wyszedł nawet fajnie, duże pokoje, łazienki w każdej sypialni, nawet basen będzie. Wszystko czego potrzebujemy, każdy już pewnie ma wizje swojej sypialni- a studio?-spytałam po chwili
- Będzie- uśmiechnął się Tom- Robert, powiedział, że wystarczy zabudować miejsce starego garażu i zrobić dobudówkę na nowy
- Tylko musi być na więcej miejsc, jak zaczniemy robić imprezy to nie będzie gdzie parkować- oparłam głowę na ramieniu brata
- Spokojnie, w samym garażu będzie pięć miejsc, i dodatkowo z cztery na zewnątrz- powiedział Bill
- Po co, aż pięć?-spytałam
- Żebyś miała gdzie parkować swoją hulajnogę- zaśmiał się Georg
- A co do auta, to wybacz, ale ani Bill, ani ja już ci swoich nie pożyczymy - powiedział stanowczo Tom
- Świetnie! - oburzyłam się - będę się wozić hulajnogą - popatrzyłam na nich srogo
- I to dosyć drogą hulajnogą - uśmiechną się Tom, otwierając drzwi do garażu. Zamarłam, w garażu stało nowiutkie, żółte audi TTS Coupé. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy
- To dla mnie?- zapiszczałam
- No raczej- powiedział Bill, wręczając mi kluczyki do mojego nowego auta- ja w czymś takim bym się nigdzie nie pokazał
- Jupii!! - krzyknęłam, wskakując do niego, przysunęłam fotel bliżej kierownicy, położyłam jedna dłoń na drążek od skrzyni biegów, a druga na kierownicy
- Nie wiedziałem jej szczęśliwszej - odparł Tom, klepiąc Gustava po ramieniu
- Ja też, Tom - uśmiechną się szeroko. Ukucnął przy mnie - podoba się?
- Też mi pytanie, jest cudny, a ten kolor - przytuliłam go mocno - to twoja sprawka?-spytałam po chwili
- Yhym- pokiwał znacząco głową, po czym pocałował mnie
- Skąd wiedziałeś jaki kolor?- spytałam po pocałunku
- Bo umiem cie słuchać, wiem kiedy muszę, a kiedy mogę się wyłączyć- zaśmiał się, wyciągając mnie z auta
- A ja przez tyle lat się tego nauczyć nie mogę - krzyknął Tom - Chodźcie do domu, zimno się robi
                  Bill zrobił popcorn, Tom włączył jakiś film na DVD. Z początku oglądaliśmy wszyscy, lecz ja nagle poczułam jak oczy mi się same zamykają. Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam na górę spać. Wprawdzie na górze nie było łózka, ale chłopcy kupili wcześniej materace. Ubrałam pościel, zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę, włączyłam lampkę i zaczęłam czytać książkę. Usłyszałam skrzypienie schodów, zgasiłam lampkę, odłożyłam książkę i przewróciłam się na drugi bok.

- Śpisz?- wyszeptał Gustav wchodząc na górę
- Tak - odpowiedziałam
- Szkoda- odparł- to ja sobie tu obok ciebie poleżę i poczekam, aż się obudzisz- pocałował mnie w czoło i przytulił się do mnie
- Zabierz te zimne ręce z mojego tyłka- zaśmiałam się, odwracając się w jego stronę
- Musze je gdzieś ogrzać- odpowiedział zapalając lampkę stojącą po jego stronie materaca
- Są inne sposoby - zagryzłam dolna wargę, po czym usiadłam na niego okrakiem
- Nie wątpię że są- uśmiechnął się szeroko, zdejmując ze mnie koszulkę

***

- Co oni tam robią?-spytał Bill patrząc się na sufit
- Tequila chyba dziękuje mu za auto- zaśmiał się Georg- No co?! - krzyknął patrząc na zbulwersowanych bliźniaków- chyba nie uważacie, że tylko my możemy to robić..
- Daj spokój, to nasza siostra, więc jakoś dziwnie nam o tym słyszeć- powiedział Bill, odkładając miskę z popcornem - ty lepiej mów co z tą Nicole? - uśmiechną się patrząc na kumpla
- No właśnie, umoczyłeś?- wypalił Tom
- Nie- odparł- jeszcze nie, mam taki zamiar, ale dopiero jak skończy się remont, będę miał wtedy pretekst, żeby została na noc
- Główka pracuje- zaśmiał się Tom, czochrając mu włosy- Bill, chodź zapalić..
- Ale ja..- popatrzył zdziwiony na brata
- Tak, chcesz- powiedział morderczo się na niego patrząc. Wyszli przed dom, odpalił papierosa i usiadł na schodkach
- Tom?- spytał- co jest? co się dzieje?
- Chodzi o tą całą Nicole- zaczął
- Tylko nie mówi, że ty i ona...-zaciął się
- Kiedyś, kilka razy, ale nie miało dla mnie to żadnego znaczenia- odpowiedział- Jak wyjdzie z pokoju, to wezmę jej numer telefonu, napisze jej, żeby nic mu nie mówiła
- A co jak już mu powiedziała?-spytał po chwili
- Wątpię, jak by powiedziała to chodził by obrażony- uśmiechnął się

***

         Gdy obudziłam się nad ranem, jego już nie było. Siedział z chłopakami na dole i walił w bębny. Popatrzyłam na zegarek, za dwadzieścia dwunasta. "Kurwa! Jak późno" - pomyślałam, zerwałam się na równe nogi, założyłam jakąś bluzę na siebie i zeszłam na dół

- Proszę, proszę - odezwał się Tom na mój widok- kto to się pojawił
- A wy już od samego rana musicie grać?-spytałam
- Nigdy ci to nie przeszkadzało- odparł Bill
- A może po prostu głośno o tym nie mówiłam? - usiadłam na fotelu, wyrywaj bratu z ręki kubek z zimna już kawą
- Co cie ugryzło?-spytał Gustav siadając na oparciu fotela
- Nic- uśmiechnęłam się wpatrując się w czekoladowe oczy blondyna- grajcie dalej, ja idę się opalać- rzuciłam z siebie bluzę i wyszłam na taras
- O stary!- zawył Tom- czy to na pewno nasza siostra? Kiedy ona się tak wyrobiła?- odparł, odwracając się w stronę ogrodu
- Odkąd jest z Gustavem- zachichotał Bill
- Cycki jej urosły- skomentował Georg
- Chłopaki - oburzył się Gustav- gramy czy podziwiamy?
- My gramy, a ty idź sobie podziwiaj- Bill poklepał go po plecach. Ucieszony blondyn wyszedł z domu. Usiadł na schodkach i milczał. W oczach miał świecące się iskierki, które z każdym ruchem mojej ręki, przy wcieraniu balsamu rozpalały się jeszcze bardziej
- Może ci plecki posmarować?-zaśmiał się głośno
- Nie dziękuje- odwzajemniłam uśmiech- wracaj do chłopaków!- ten posłusznie się odwrócił i ruszył do chłopaków- kiedy w końcu zabierzesz mnie do tego wesołego miasteczka?-spytałam po chwili namysłu
- Może dzisiaj- odparł, lecz po chwili się ocknął- ale zaraz, jak to? Przecież ty spałaś..
- Widocznie tak głośno mówiłeś, że słyszałam przez sen- wyszczerzyłam się
- A co jeszcze słyszałaś?-spytał niepewnie, drapiąc się po karku
- Nic więcej kochanie- uśmiechnęłam się, zaciskając za plecami dwa palce

***

         Słońce już zachodziło, robiło się coraz ciemniej. Wszyscy byliśmy spakowani. Gotowi do drogi. Z wielka niechęcią wrzuciłam torbę do auta, zatrzaskując głośno klapę bagażnika.
         Podszedł, popatrzył i wszystko było jasne... - czeka nas kolejna rozłąka. Ich trasa jest teraz najważniejsza. Znowu zostanę sama z tym wszystkim, z remontem, marudząca mamą i całym światem, który ciągle coś ode mnie chce.

- Będziesz się mogła skupić na kolejnych piosenkach, nikt ci nie będzie przeszkadzał ani rozpraszał - westchną przytulając mnie mocno
- Przyzwyczaiłam się do tego- odparłam wkładając kluczyki do stacyjki
- Mam jechać z tobą?-spytał po chwili, łapiąc mnie za rękę
- Poradzę sobie sama- uśmiechnęłam się lekko. Wsiadłam do auta, włączyłam radio. W radio leciała moja piosenka. Przepełniona radością i dumą podgłośniłam
- Siostra! Gratuluje! Nareszcie cie słychać - pisnął Bill, podlatując do mnie
       
           Dojechaliśmy do wesołego miasteczka. Z początku byłam w podłym nastroju i nie miałam najmniejszej ochoty na zabawę, no ale chłopcy się uparli i nie miałam wyjścia. Już z oddali było widać migające i mieniące się kolorowe neony. Popatrzyłam w ich stronę, a w mojej głowie włączyła się opcja "dziecko". Wszystkie smutki odeszły na bok. Chciałam się tylko dobrze bawić, Wyskoczyliśmy z samochodów i ruszyliśmy po bilety do świata zabaw i beztroski. Przy kupnie biletu dostaliśmy mapy, aby wiedzieć gdzie jesteśmy. Nareszcie byliśmy anonimowi. Nikt nas nie poznał.

- To jak dzieciaki. Gdzie najpierw? - zapytał Tom z szerokim uśmiechem. Od zawsze wiedziałam, że chłopaki są jak duże dzieci. Po długich dyskusjach doszliśmy do wniosku że idziemy na rollercoaster. W sumie trochę miałam stracha żeby tam wejść, ale po długich namowach Gustava postanowiłam zaryzykować. Nie było tak źle, gdy zeszliśmy już z kolejki każde z nas dostało zdjęcie, wszyscy wyglądaliśmy na nich śmiesznie. Przecisnęliśmy się przez tłum ludzi, chłopaki szli przodem, a ja z Gustavem cieszyliśmy się swoja obecnością, nie przeszkadzał nam ten otaczający nas tłum.
- Wiesz, może teraz byśmy poszli... - Gustav nie zdążył dokończyć ponieważ usłyszeliśmy pisk Billa który zobaczył grę, gdzie można wygrać ogromnego pluszowego smerfa
- Przecież ty nie potrafisz trafić do celu - śmiał  się z niego Tom, I miał racje, Bill nigdy nie potrafił trafić rzutką w tarczę, gdy graliśmy na jakiś imprezach w rzutki- może ci pomogę?-spytał po chwili
- Nie- odpowiedział oburzony Bill, odwracając się na pięcie i podchodząc do tarczy, widziałam jak gadał coś do lotki, wyglądało o naprawdę komicznie. Chwila medytacji i rzucił, w sam środek. Wszyscy byliśmy w szoku, zastanawialiśmy się jak mu się to udało,
- Odkąd znowu zaczął sypiać z Ronnie, chyba poprawiło mu się trafianie do celu- zarechotał Georg
- Fakt- stwierdził Tom- tylko nie mów o tym głośno. Postanowiliśmy odłączyć się od chłopaków, usiedliśmy na wzgórzu, pochłaniałam już kolejną watę cukrową, tym razem zieloną, o smaku truskawkowym. Cała się kleiłam. Ręce miałam zielone, od barwnika, a moje usta były niebiesko zielone.
- Przepraszam- odparł Gustav po chwili niezręcznej ciszy
- Nie masz za co, to ja byłam w podłym nastroju - odparłam, przytulając się do niego. Chłopak objął mnie ramieniem, a ja poczułam się bezpieczna i wiedziałam, że nic mi z nim nie grozi. Trochę było mi głupio, dlatego, że on mnie zabrał do wesołego miasteczka, a ja miałam zły humor i nawet mu nie podziękowałam. Przecież to Gustav dał mi powody do tego abym poczuła się jak dziecko i wróciła do tych czasów, dlatego należało mu się podziękowanie. Jednak nie mogłam się uporać z ta watą która była na moich dłoniach i ogólnie wszędzie.
 - Masz tu jeszcze trochę - powiedział Gustav i delikatnie zabrał mi resztki waty z nosa. Moje policzki zrobiły się czerwone, a blondyn tylko cicho się zaśmiał przytulając mnie do siebie, aby było mi cieplej, bo na dworze robiło się już chłodno. Nie chcieliśmy zrezygnować jeszcze z pobytu w tym wspaniałym miejscu a ja miałam ochotę na jeszcze jedną watę.

3 komentarze:

  1. Nareszcie! Nawet nie wiesz jak pisnęła, gdy zobaczyłam, że już jest kolejny odcinek :-) Intryguje mnie to zdjęcie, które Till znalazła w pokoju Gucia- czyżby ją zdradzał...? Oby nie :D. Odcinek fantastyczny i poza tym zaskoczyłaś mnie tymi oświadczynami Gordona :-) warto było tyle czekać :-)
    PS. Jako że inteligentna ja zapomniała numeru GG, a system mnie wylogował- musiałam założyć nowe konto :-) Jeśli będziesz chciała nowy numer, to pisz :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam! Uwielbiam! Uwielbiam!
    Ubóstwiam cię za to opowiadanie, a szczególnie za to, że nie załamałaś się i nie zrezygnowałaś gdy byłaś już prawie na dnie. Czekam z niecierpliwością na następną (pewnie równie boską) część! Kocham cie malutka ;*
    PS. Życzę przypływu weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że zaintrygowała mnie Twoja historia. ;) naprawdę niewiele było i jest w sieci opowiadań, które opisują miłosne potyczki któregoś z panów G. Tutaj na pewno masz duży plus! :) poza tym potrafisz przyciągnąć czytelnika i zaspokoić jego ciekawość. Niestety czasami brakuje mi trochę szczegółowszych opisów, ponieważ są sytuacje, w których za szybko przechodzisz z jednego momentu do drugiego, co niekiedy powoduje brak spójności.
    Wiem, że krytyka niekiedy boli, ale absolutnie nie mówię tego w złej wierze! :) chcę po prostu być szczera, bo wiem, że wiele autorek to ceni. A ja z pewnością wrócę tu wkrótce, żeby przeczytać kolejny odcinek. Bo już wciągnęły mnie losy Twoich bohaterów. :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń