[...] Ile bym dała, aby moje życie wyglądało tak jak w tych wszystkich zjebanych komediach romantycznych...
_______________________________________
Kolejna nie przespana noc, kolejne papierosy wypalone. Tak wyglądały moje wieczory i poranki. Zawsze niewyspana po imprezach z Tomem lub upita do nieprzytomności. Nie wiem czy to napewno można nazwać "braniem" życia garściami, ale wtedy mi się tak wydawało. Starałam się podchodzić do wszystkiego jak mój brat, zero łez, wypite morza wódki, kolesie, seks bez zobowiązań. Jednak okazało się, że jestem za miękka. Nie potrafiłam przełamać się, aby pójść do łóżka z przypadkowo poznanym facetem. Z każdą następną sekunda mojego życia, pragnęłam bardziej i bardziej Gustava. Przytulić się, uśmiechnąć i zasnąć w bezpiecznym uścisku. Kiedyś moje życie było łatwiejsze. Żyłam na własnych zasadach, tak jak Tom, to on był moim autorytetem. To do niego zawsze się upodabniałam, Bill był wtedy dla mnie dziwadłem, nie doceniałam tego co dla mnie wtedy robił. A teraz? Uważam, że byłam najgłupszą osobą, odsuwając go wtedy od siebie. Gdy przyszło zakochanie, moja powłoka, którą budowałam tyle lat prysła, a ja stałam się wrażliwą osobą.
- Ja tak nie mogę, ja już dawno nie jestem tobą. Po prostu nie potrafię- odparłam osuwając się po ścianie
- Co ty gadasz? Wcześniej nie miałaś z tym problemu- odparł rzucając się na hotelowe łóżko
- Jak się naprawdę zakochasz Tom, to będziesz wiedział o czym mówię- chwyciłam kurtkę i wyszłam z pokoju
- Łatwo ci mówić- szepnął, patrząc na zamykające się drzwi
***
- Nie ma mowy! Młoda zapomnij!- krzyknął wściekły
- Ja tak nie mogę, ja już dawno nie jestem tobą. Po prostu nie potrafię- odparłam osuwając się po ścianie
- Co ty gadasz? Wcześniej nie miałaś z tym problemu- odparł rzucając się na hotelowe łóżko
- Jak się naprawdę zakochasz Tom, to będziesz wiedział o czym mówię- chwyciłam kurtkę i wyszłam z pokoju
- Łatwo ci mówić- szepnął, patrząc na zamykające się drzwi
***
- Nie ma mowy! Młoda zapomnij!- krzyknął wściekły
- Daj spokój Tom, skoro wy możecie, to czemu mnie nie wolno?-spytała zawieszając mu się na szyi
- Bo my to my, a ty to ty i koniec tematu- odparł ściągając mnie z siebie
- To nie jest argument Tom- wtrącił się Bill- uważam, że młoda ma racje, to będzie coś co będzie nas łączyć na zawsze
- Na zawsze to nas łączy nazwisko i rodzice, a nie widzimisię naszej siostry- powiedział odpalając papierosa
- Tom, zrobię ten tatuaż czy ci się to podoba czy nie, poza tym poprzednie też robiłam bez twojej wiedzy- popatrzyłam na brata maślanymi oczkami
- I znowu to robisz- zaciągnął się dymem z papierosa- dobra, niech ci będzie. Jak wszyscy to wszyscy - uśmiechnął się, gasząc niedopałek i wracając do salonu tatuażu
Po długich naradach wybraliśmy tatuaż który całej naszej trójce się spodobał. Tom zrobił na lewym ramieniu ja na prawym, a Bill z racji swojej podkreślanej indywidualności na klatce piersiowej.
Z początku czułam potworny ból, zresztą tak samo jak moi bracia. Miałam ochotę zeskoczyć z fotela i polecieć z płaczem do któregoś z Kaulitzów. Gdy patrzyłam na skrzywioną minę Billa, czy Toma ból ustawał coraz szybciej. Bill nigdy nie był odporny na ból, lecz Tom, ten który zawsze udawał, że nic go nie rusza, teraz zwijał się z bólu, tak bardzo, że aż Jacky musiał przerwać tworzenie tatuażu, bo ten za bardzo wierzgał nogami i kręcił się.
Po czterech męczących i wyczerpujących godzinach, tatuaże były skończone. Chcieliśmy wybrać się gdzieś sami, bez ochrony, ale nasze plany pokrzyżowali fani chłopaków. Ktoś się wygadał, że dzisiaj akurat będą w studiu tatuaży przy Neue WeltStraße. Byliśmy zmuszeni wydostać się ze studia tylnim wyjściem, z obstawą ochrony wsiedliśmy do podstawionego busa.
Gdy wpadliśmy do hotelu w salonie czekała już na nas mama. Jej mina nie wskazywała na przyjemne wiadomości.
- Mamuś- krzyknął Bill z udawanym uśmiechem, gasząc papierosa na szafce i wrzucając go do wazonu z kwiatami- co ty tu robisz?
- Siadajcie. Musimy porozmawiać- zaczęła, ciężko wzdychając- wiecie, że nie przyjeżdżałabym tutaj, gdyby to naprawdę nie było ważne- przełknęła głośno ślinę- chodzi o to, że wasz ojciec miał wypadek
- Który?- wypalił głupio Tom
- A ilu masz ojców baranie?- Bill szturchnął brata
- No w sumie..- odparł siadając na sofie
- Coś poważnego mu się stało?-spytał Bill, przytulając załamana mamę
- Miał wypadek samochodowy- odpowiedziała popijając wodę
- No i co z tego?-spytałam
- Tila!- oburzyła się mama- jechał na spotkanie z wami, chciał wam zrobić niespodziankę...
- Może to i dobrze, że nie dojechał- burknęłam pod nosem
- Tilla! Jak możesz tak mówić? To nasz ojciec w końcu- krzykną wkurzony Bill
- Może twój czy Toma, bo jak dla mnie to jest tylko nasieniodawcą - odparłam
- Odpuść- syknął Tom, łapiąc mnie za nadgarstek i prowadząc na taras- czy ty naprawdę nie widzisz, że ta kobieta- wskazał n roztrzęsiona mamę, wylewającą łzy na ramieniu Billa- jest naprawdę załamana, ona kiedyś go kochała. Poza tym ja i Bill spędziliśmy z nim najlepsze lata naszego życia. I nie pozwolę ci go na każdym kroku obrażać i poniżać
- Może i wy spędziliście z nim cudowne chwile, ja niekoniecznie. I jakoś wcale mi tego nie brakuje. Najlepszą chwilą w moim życiu była wiadomość o tym, że się wyprowadza- odpowiedziałam, opierając się o barierkę- mam ci przypomnieć jak zostawił mnie w galerii handlowej jak miałam pięć lat? To zawsze wy byliście w jego życiu najważniejsi. Ja byłam tylko wpadką, jak kiedyś raczył to nazwać. Dla mnie ojcem jest Gordon i po powrocie zrobię wszystko, żeby załatwić formalności w urzędzie...
- Możesz go nienawidzić, ale przynajmniej nie rób tego przy mamie. Odpuść...proszę- odwrócił się i wyszedł
- Tilla, co się dzieje? Chcesz pogadać?-spytała niepewnie mama przytulając mnie
- Gustav mnie zdradził- odparłam siadając na leżaku, chowając twarz w dłonie
- Jeśli cię zdradził, kochanie, to pamiętaj, że młodzi chłopcy wyruchaliby węża, jeśli tylko nosiłby makijaż. Nie możesz brać tego do siebie- uśmiechnęła się siadając obok mnie i nakrywając nas kocem- poza tym córcia, przecież to ty zawsze wszystkim facetom łamałaś serca
- Wiem, że to głupie, ale chyba się zakochałam- oparłam głowę o jej ramię
- Kiedyś to się musiało stać. To nic strasznego- pocałowała mnie w skroń- chodź robi się zimno, a chce jeszcze do waszego ojca pojechać. Pojedziesz z nami?-spytała po chwili
- Jeśli tylko chcesz- uśmiechnęłam się szeroko
***
Leżał tam, potłuczony, zakrwawiony. Przez sekundę zrobiło mi się go nawet żal, lecz to bardzo szybko poszło w niepamięć. Bill z Tomem i mamą weszli do niego, ja postanowiłam poczekać na nich na korytarzu, tak było chyba lepiej dla wszystkich. Usiadłam na fotelu, popijając colę. Nagle wyszła do mnie mama.
- Tilluś, on chce się z tobą widzieć- powiedziała niepewnie, siadając obok mnie
- Ale ja nie chce- odparłam stanowczo
- Proszę cie, tylko kilka minut. To dla niego bardzo ważne- powiedziała zerkając na moją przerażony wyraz twarzy
- Robię to tylko dla tego, że to ty mnie o to prosisz- powiedziałam podnosząc się i delikatnie naciskając na klamkę
- To my zostawimy was samych- powiedział Bill zabierając z sali brata
- Więc słucham..- odparłam, opierając się o łózko na którym leżał
- Może usiądziesz?- spytał cicho
- Może jednak nie, weszłam tu tylko dla tego, że mama mnie o to poprosiła- westchnęłam, teatralnie przewracając oczami
- Córcia...dlaczego ty mnie tak nienawidzisz?-spytał
- Sam dobrze wiesz i to się nie zmieni. Chciałam cie tylko poinformować, że jak wrócę do domu, to jadę do urzędu, zmienić imię i nazwisko mojego ojca...- odparłam udając zainteresowanie moim pazokciami
- Tilla za co to wszystko?- sykną zaciskając pięści
- Ty już dobrze wiesz. Za to jak potraktowałeś mamę, za to, że nigdy nie byłam dla ciebie ważna, za to, że to ich- wskazałam na bliźniaków- bardziej kochałeś i to z nimi spędzałeś wolny czas. W odróżnieniu do Gordona. To tylko dzięki niemu jestem tym kim jestem. To on mnie wszystkiego nauczył, pozwolił spełnić marzenia. Dla ciebie ważne były tylko pieniądze i teraz przynajmniej widzisz gdzie to wszystko cię doprowadziło, to tego, że teraz zdychasz w samotności...- otarłam malutkie łezki z kącików oczu, po czym wróciłam do mamy
- Wszystko ok?- spytał Tom
- Jasne, wszystko ok- uśmiechnęłam się lekko- wracam do hotelu
Wsiałam do taksówki, założyłam kaptur na głowę, rzuciłam kierowcy adres hotelu, włożyłam słuchawki do uszu...
Miałam dosyć tej chorej sytuacji. Chciałam zaszyć się w pokoju hotelowym. Być sama chodź na chwilę. Przemyśleć wszystko. Popłakać bez żadnych światków, którzy myśleliby, że nie jestem taka twarda jaką udaje na co dzień.
- A co ty..tu?-zdziwiłam się na widok Gustava, wychodzącego z tarasu
- Właśnie skończyłem palić- odparł
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Miałeś być przecież u mamy. Po co wróciłeś?- dopytywałam, bojąc się tego co zaraz może odpowiedzieć
- Tilla, dobrze wiesz po co wróciłem. Raczej nie po co tylko po kogo- poprawił się po chwili
- Ta blondynka z którą spędziłeś upojną noc, kazała cię wczoraj ucałować i powiedzieć, że jak tylko wrócisz to masz do niej zadzwonić -powiedziałam, tak jakby mnie to w ogóle nie wzruszyło, chodź w środku cała drżałam
- Nie wygłupiaj się- złapał mnie mocno za rękę- dobrze wiesz, że chodzi o ciebie...
- Mogłeś o tym pomyśleć wcześniej- odparłam zerkając na niego ukradkiem- zresztą co ty o mnie wiesz. Nic. Byłam z tobą dla zabawy. Nie brałam tego na poważnie- wyszłam na balkon, odpalając papierosa
- *Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych zmarszczek obok oczu, gdy się uśmiechasz. Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud. Dołeczki na twoich plecach na dole twojego kręgosłupa. Ale ja będę kochał je bez końca. Wiem, że nigdy nie lubiłaś swojego głosu na kasecie. Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy. Ale dla mnie jesteś idealna- wyszeptał przybliżając się do mnie z każdym następnym wypowiedzianym słowem.
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła, zaufała- odparł całują mnie po karku
- A ilu masz ojców baranie?- Bill szturchnął brata
- No w sumie..- odparł siadając na sofie
- Coś poważnego mu się stało?-spytał Bill, przytulając załamana mamę
- Miał wypadek samochodowy- odpowiedziała popijając wodę
- No i co z tego?-spytałam
- Tila!- oburzyła się mama- jechał na spotkanie z wami, chciał wam zrobić niespodziankę...
- Może to i dobrze, że nie dojechał- burknęłam pod nosem
- Tilla! Jak możesz tak mówić? To nasz ojciec w końcu- krzykną wkurzony Bill
- Może twój czy Toma, bo jak dla mnie to jest tylko nasieniodawcą - odparłam
- Odpuść- syknął Tom, łapiąc mnie za nadgarstek i prowadząc na taras- czy ty naprawdę nie widzisz, że ta kobieta- wskazał n roztrzęsiona mamę, wylewającą łzy na ramieniu Billa- jest naprawdę załamana, ona kiedyś go kochała. Poza tym ja i Bill spędziliśmy z nim najlepsze lata naszego życia. I nie pozwolę ci go na każdym kroku obrażać i poniżać
- Może i wy spędziliście z nim cudowne chwile, ja niekoniecznie. I jakoś wcale mi tego nie brakuje. Najlepszą chwilą w moim życiu była wiadomość o tym, że się wyprowadza- odpowiedziałam, opierając się o barierkę- mam ci przypomnieć jak zostawił mnie w galerii handlowej jak miałam pięć lat? To zawsze wy byliście w jego życiu najważniejsi. Ja byłam tylko wpadką, jak kiedyś raczył to nazwać. Dla mnie ojcem jest Gordon i po powrocie zrobię wszystko, żeby załatwić formalności w urzędzie...
- Możesz go nienawidzić, ale przynajmniej nie rób tego przy mamie. Odpuść...proszę- odwrócił się i wyszedł
- Tilla, co się dzieje? Chcesz pogadać?-spytała niepewnie mama przytulając mnie
- Gustav mnie zdradził- odparłam siadając na leżaku, chowając twarz w dłonie
- Jeśli cię zdradził, kochanie, to pamiętaj, że młodzi chłopcy wyruchaliby węża, jeśli tylko nosiłby makijaż. Nie możesz brać tego do siebie- uśmiechnęła się siadając obok mnie i nakrywając nas kocem- poza tym córcia, przecież to ty zawsze wszystkim facetom łamałaś serca
- Wiem, że to głupie, ale chyba się zakochałam- oparłam głowę o jej ramię
- Kiedyś to się musiało stać. To nic strasznego- pocałowała mnie w skroń- chodź robi się zimno, a chce jeszcze do waszego ojca pojechać. Pojedziesz z nami?-spytała po chwili
- Jeśli tylko chcesz- uśmiechnęłam się szeroko
***
Leżał tam, potłuczony, zakrwawiony. Przez sekundę zrobiło mi się go nawet żal, lecz to bardzo szybko poszło w niepamięć. Bill z Tomem i mamą weszli do niego, ja postanowiłam poczekać na nich na korytarzu, tak było chyba lepiej dla wszystkich. Usiadłam na fotelu, popijając colę. Nagle wyszła do mnie mama.
- Tilluś, on chce się z tobą widzieć- powiedziała niepewnie, siadając obok mnie
- Ale ja nie chce- odparłam stanowczo
- Proszę cie, tylko kilka minut. To dla niego bardzo ważne- powiedziała zerkając na moją przerażony wyraz twarzy
- Robię to tylko dla tego, że to ty mnie o to prosisz- powiedziałam podnosząc się i delikatnie naciskając na klamkę
- To my zostawimy was samych- powiedział Bill zabierając z sali brata
- Więc słucham..- odparłam, opierając się o łózko na którym leżał
- Może usiądziesz?- spytał cicho
- Może jednak nie, weszłam tu tylko dla tego, że mama mnie o to poprosiła- westchnęłam, teatralnie przewracając oczami
- Córcia...dlaczego ty mnie tak nienawidzisz?-spytał
- Sam dobrze wiesz i to się nie zmieni. Chciałam cie tylko poinformować, że jak wrócę do domu, to jadę do urzędu, zmienić imię i nazwisko mojego ojca...- odparłam udając zainteresowanie moim pazokciami
- Tilla za co to wszystko?- sykną zaciskając pięści
- Ty już dobrze wiesz. Za to jak potraktowałeś mamę, za to, że nigdy nie byłam dla ciebie ważna, za to, że to ich- wskazałam na bliźniaków- bardziej kochałeś i to z nimi spędzałeś wolny czas. W odróżnieniu do Gordona. To tylko dzięki niemu jestem tym kim jestem. To on mnie wszystkiego nauczył, pozwolił spełnić marzenia. Dla ciebie ważne były tylko pieniądze i teraz przynajmniej widzisz gdzie to wszystko cię doprowadziło, to tego, że teraz zdychasz w samotności...- otarłam malutkie łezki z kącików oczu, po czym wróciłam do mamy
- Wszystko ok?- spytał Tom
- Jasne, wszystko ok- uśmiechnęłam się lekko- wracam do hotelu
Wsiałam do taksówki, założyłam kaptur na głowę, rzuciłam kierowcy adres hotelu, włożyłam słuchawki do uszu...
Miałam dosyć tej chorej sytuacji. Chciałam zaszyć się w pokoju hotelowym. Być sama chodź na chwilę. Przemyśleć wszystko. Popłakać bez żadnych światków, którzy myśleliby, że nie jestem taka twarda jaką udaje na co dzień.
- A co ty..tu?-zdziwiłam się na widok Gustava, wychodzącego z tarasu
- Właśnie skończyłem palić- odparł
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Miałeś być przecież u mamy. Po co wróciłeś?- dopytywałam, bojąc się tego co zaraz może odpowiedzieć
- Tilla, dobrze wiesz po co wróciłem. Raczej nie po co tylko po kogo- poprawił się po chwili
- Ta blondynka z którą spędziłeś upojną noc, kazała cię wczoraj ucałować i powiedzieć, że jak tylko wrócisz to masz do niej zadzwonić -powiedziałam, tak jakby mnie to w ogóle nie wzruszyło, chodź w środku cała drżałam
- Nie wygłupiaj się- złapał mnie mocno za rękę- dobrze wiesz, że chodzi o ciebie...
- Mogłeś o tym pomyśleć wcześniej- odparłam zerkając na niego ukradkiem- zresztą co ty o mnie wiesz. Nic. Byłam z tobą dla zabawy. Nie brałam tego na poważnie- wyszłam na balkon, odpalając papierosa
- *Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych zmarszczek obok oczu, gdy się uśmiechasz. Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud. Dołeczki na twoich plecach na dole twojego kręgosłupa. Ale ja będę kochał je bez końca. Wiem, że nigdy nie lubiłaś swojego głosu na kasecie. Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy. Ale dla mnie jesteś idealna- wyszeptał przybliżając się do mnie z każdym następnym wypowiedzianym słowem.
*" I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things "
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things "
- Wiem, że cię skrzywdziłem. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła, zaufała- odparł całują mnie po karku
- No to będziesz się musiał bardziej wysilić- oderwałam się od niego
- A ten ledwo wyjechał, a ty już mu się na szyje wieszasz?!- krzykną zdziwiony Tom wchodząc do pokoju hotelowego
- Stary jak ty to robisz, to ja nie wiem. Jak na mnie się obrazi to potrafi się nie odzywać przez tydzień- zaśmiał się Bill
- To kłóć się z nią częściej- zaśmiał się Tom, klepiąc brata po ramieniu- będzie ciszej- dopowiedział dławiąc się colą
- A gdzie mama?-spytałam rozglądając się po pokoju
- Wróciła do domu- odparł Bill, rozkładając się na kanapie przed telewizorem
- A co z- chwila ciszy i przeszywający wzrok bliźniaków- z ojcem?-spytałam
- Już z nim lepiej. Jutro chyba go wypuszczą- powiedział Tom, trzaskając drzwiami od swojej sypialni
- To co? Zostajesz?- spytałam zerkając na Gustava
- To zależy tylko od ciebie...- odparł, wręczając mi kopertę
- Co to jest?-spytałam niepewnie zerkając na niego
- Otwórz- uśmiechnął się szeroko
- Bilety na wasz koncert?- skrzywiłam się- o co tu chodzi?
- Nie tylko na nasz- rzucił Tom przeżuwając popcorn
- Nasz wspólny? Pojebało was?- krzyknęłam patrząc zabójczym wzrokiem na bliźniaków
- Nie musisz dziękować...- oburzył się Bill
- Nie no chłopaki, to nie tak, tylko wiecie, że nie lubię jak robicie coś za moim plecami!- ucałowałam każdego po kolei
- Jak chcesz to weź sobie koc z mojego pokoju, kanapa już na ciebie czeka- wyszczerzyłam się do blondyna
- Kanapa?- podrapał się po karku- myślałem...
- Od myślenia to ja tu jestem- zaśmiałam się
***
- Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Byłem idiotą- odparł smutno
- Ale zostawiłeś mnie samą- położyłam głowę na jego ramieniu- po za tym, ze mną nie da się wytrzymać
- Głupoty gadasz- uśmiechnął się
- Sam dobrze wiesz jaka jestem, nie potrafię się zmienić- szepnęłam
- Dla mnie jesteś idealna, powtarzam ci to na każdym kroku, nie chce cie znowu w taki idiotyczny sposób stracić- pocałował mnie
- Nie musisz tego w kółko powtarzać, chce tylko, żebyś był przy mnie i już nigdy nie odchodził- uśmiechnęłam się szeroko
- Przecież jestem przy Tobie zawsze, bez względu na wszystko, dlaczego miałabym odejść?Przecież, mieć Ciebie to tak jakby mieć cały świat. Przecież tylko Ciebie kocham- odpowiedział całując mnie w czoło i przykrywając kołdrą
- A co ty robisz?- spytałam, zerkając na rozbierającego się do bokserek chłopaka
- Idę spać- odparł- z tobą...
- O nie, nie, nie- wypchnęłam go z łóżka- Na ciebie czeka równie wygodna kanapa- wręczyłam mu poduszkę i koc
- Ale przecież, powiedziałaś....- jąkał się
- To że ci wybaczyłam nie znaczy, że nie musisz się starać- zaśmiałam się, chowając się pod kołdrę- do widzenia- wytknęłam nos spod kołdry
- I tak cie kocham- zaśmiał się pod nosem po czym niechętnie wyszedł
- Hahaha- Bill odskoczył od drzwi- nie mów, że po tych pięknych słowach wywaliła cie na kanapę- śmiał się na cały salon
- Oduczysz się w końcu podsłuchiwania?- burknął, kładąc się na kapnę
- Nie denerwuj się szwagrze- zachichotał- sama w nocy zaciągnie cie do sypialni, uwierz mi, znam ja lepiej niż ty...
- A ten ledwo wyjechał, a ty już mu się na szyje wieszasz?!- krzykną zdziwiony Tom wchodząc do pokoju hotelowego
- Stary jak ty to robisz, to ja nie wiem. Jak na mnie się obrazi to potrafi się nie odzywać przez tydzień- zaśmiał się Bill
- To kłóć się z nią częściej- zaśmiał się Tom, klepiąc brata po ramieniu- będzie ciszej- dopowiedział dławiąc się colą
- A gdzie mama?-spytałam rozglądając się po pokoju
- Wróciła do domu- odparł Bill, rozkładając się na kanapie przed telewizorem
- A co z- chwila ciszy i przeszywający wzrok bliźniaków- z ojcem?-spytałam
- Już z nim lepiej. Jutro chyba go wypuszczą- powiedział Tom, trzaskając drzwiami od swojej sypialni
- To co? Zostajesz?- spytałam zerkając na Gustava
- To zależy tylko od ciebie...- odparł, wręczając mi kopertę
- Co to jest?-spytałam niepewnie zerkając na niego
- Otwórz- uśmiechnął się szeroko
- Bilety na wasz koncert?- skrzywiłam się- o co tu chodzi?
- Nie tylko na nasz- rzucił Tom przeżuwając popcorn
- Nasz wspólny? Pojebało was?- krzyknęłam patrząc zabójczym wzrokiem na bliźniaków
- Nie musisz dziękować...- oburzył się Bill
- Nie no chłopaki, to nie tak, tylko wiecie, że nie lubię jak robicie coś za moim plecami!- ucałowałam każdego po kolei
- Jak chcesz to weź sobie koc z mojego pokoju, kanapa już na ciebie czeka- wyszczerzyłam się do blondyna
- Kanapa?- podrapał się po karku- myślałem...
- Od myślenia to ja tu jestem- zaśmiałam się
***
Usiadł przed nią i układając dłoń na jej policzku uśmiechał się
delikatnie. Wzrokiem przeszywał jej drobne, bezbronne ciało. Jednym
gestem sprawił, że ponownie go pokochała. Bezgranicznie tak już na amen.
- Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Byłem idiotą- odparł smutno
- Ale zostawiłeś mnie samą- położyłam głowę na jego ramieniu- po za tym, ze mną nie da się wytrzymać
- Głupoty gadasz- uśmiechnął się
- Sam dobrze wiesz jaka jestem, nie potrafię się zmienić- szepnęłam
- Dla mnie jesteś idealna, powtarzam ci to na każdym kroku, nie chce cie znowu w taki idiotyczny sposób stracić- pocałował mnie
- Nie musisz tego w kółko powtarzać, chce tylko, żebyś był przy mnie i już nigdy nie odchodził- uśmiechnęłam się szeroko
- Przecież jestem przy Tobie zawsze, bez względu na wszystko, dlaczego miałabym odejść?Przecież, mieć Ciebie to tak jakby mieć cały świat. Przecież tylko Ciebie kocham- odpowiedział całując mnie w czoło i przykrywając kołdrą
- A co ty robisz?- spytałam, zerkając na rozbierającego się do bokserek chłopaka
- Idę spać- odparł- z tobą...
- O nie, nie, nie- wypchnęłam go z łóżka- Na ciebie czeka równie wygodna kanapa- wręczyłam mu poduszkę i koc
- Ale przecież, powiedziałaś....- jąkał się
- To że ci wybaczyłam nie znaczy, że nie musisz się starać- zaśmiałam się, chowając się pod kołdrę- do widzenia- wytknęłam nos spod kołdry
- I tak cie kocham- zaśmiał się pod nosem po czym niechętnie wyszedł
- Hahaha- Bill odskoczył od drzwi- nie mów, że po tych pięknych słowach wywaliła cie na kanapę- śmiał się na cały salon
- Oduczysz się w końcu podsłuchiwania?- burknął, kładąc się na kapnę
- Nie denerwuj się szwagrze- zachichotał- sama w nocy zaciągnie cie do sypialni, uwierz mi, znam ja lepiej niż ty...
nie pomylił się....
Mam nadzieję, że w moim życiu jak w każdym serialu,
kiedyś nastąpi happy end i wszystkie złe postacie szlak trafi.
_____________________________________
* One Direction - Little Things [sama w to nie wierze, że mi się ta piosenka spodobała !!]
Ty wiesz, że cię kocham .!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak każdy inny kochana ;*
Nic dodać nic ująć.
Czekam na next x3
Coś za szybko do siebie wrócili xd Ale odciek bardzo fajny ;) Dobrze, że chociaż Gustav będzie spał na kanapie haha :D
OdpowiedzUsuńpisze się 'szlag'. przez 'g'.
OdpowiedzUsuńi wiele, wiele innych błędów.
Fantastyczne! Przy tym "wyruchaniu pomalowanego węża" prawie spadłam z krzesła xd. W sumie fajnie, że do siebie wrócili i fajnie że... Gucio śpi na kanapie xd
OdpowiedzUsuńNo nic... czekam na nexta i pozdrawiam :)
PS. Już jutro u mnie wielki powrót :D
No i jest- szestastka :) Zapraszam.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ta historia, masz lekki styl a i fabuła opowiadania mnie zainteresowała. poinformuj, kiedy pojawi się u Ciebie coś nowego. ;) przy okazji zapraszam do mnie, jeśli masz ochotę.
OdpowiedzUsuń\die-lorelei.blog.onet.pl\