niedziela, 27 stycznia 2013

12. Złap mnie za rękę, na koniec mapy zabierz mnie. Przynieś mi tęczę, ja z Tobą znowu latać chcę.

Trochę krótki odcinek, wiem, ale zbieram siły i pomysły n następny. Przepraszam za błędy, ale jak już pewnie cześć z was wie, mam problemy ze znalezieniem wszystkich.

____________________________________________
             


            Rozpędzeni prosto w stronę słońca. Zatraceni w sobie tak bez końca. Zaliczamy dziś te wszystkie stany. Bez grawitacji pędząc w nieznane. Mrugnij, a pofruną szyby z okien. Rozpalamy znowu tu nasz ogień. Każda chwila jest wiecznością. Kiedy miłością podbijamy kosmos...


 - Mógłbyś chociaż udawać, że ci się podoba- westchnął Bill, po wysłuchaniu mojego nowo nagranego utworu
- Chcesz znać moje zdanie siostra?- spojrzał na mnie, odpalając papierosa- jak dla mnie za dużo miłości..
- Ale ta piosenka właśnie taka ma być! Człowieku ogarnij się! Nie każdy jest taki jak ty!- oburzyłam się
- Najwidoczniej już nie...- odparł wychodząc ze studia
- Nie przejmuj się nim, przejdzie mu- odparł Bill, widząc, że chciałam  pobiec za bratem
- Martwię się o niego- popatrzyłam smutno na Billa
- Mała, ja też. Ale nie możemy się wtrącać- przytulił mnie
- Może faktycznie Tilla powinna z nim pogadać- wtrącił Gustav- sam dobrze wiesz, że ona ma na niego wpływ
- Spróbować zawsze można. Tylko pamiętaj, żeby nie poruszać tematu Chiary- przestrzegł mnie
- A może on się w niej zakochał- odparł głupio Georg
- Tom? Zakochał? Proszę cię - zaśmiał się Bill
-Bill! - szturchnęłam brata- nawet Tom ma uczucia! Tylko boi się je ujawnić!- odpowiedziałam wkurzona na niego

***

- Tommy- szepnęłam, otwierając drzwi do jego pokoju- śpisz?
- Śpię- odpowiedział krótko
- To dobrze, to ty sobie śpij, a ja tu posiedzę i poczekam aż się obudzisz- uśmiechnęłam się pod nosem siadając na fotelu, który stał pod oknem
- Co chcesz?- spytał podnosząc się spod kołdry
- Pogadać- odparłam
- No to proszę, gadaj- przetarł oczy, podniósł się i odsłonił rolety w oknach, wpuszczając do pokoju odrobinę światła
- Nie Tom, to ty masz gadać, nie ja- usiadłam obok niego
- Młoda! - popatrzył na mnie srogo- co ty tak właściwie chcesz?
- Martwię się o ciebie- zerknęłam na puste butelki po whisky w kącie pokoju
- Słuchaj- wstał z łóżka- ja nie po to wyprowadziłem się od matki, żebyś teraz ty mi truła. Więc jeśli to już wszystko, to możesz sobie iść. Ze mną wszystko ok- pokazał mi drzwi

            Wyszłam ze spuszczona głową. Miałam wrażenie, że ten Tom, który leżał właśnie w swoim pokoju nie był tym Tomem, którego znam i kocham. Był tak przerażająco zimny, oschły. Nie miałam pojęcia co się z nim dzieje, w takim stanie jeszcze nigdy go nie widziałam. Jednak mój wrodzony upór i chęć pomagania wszystkim dookoła, wygrał.

- Nie obchodzi mnie to, że nie chcesz nikomu powiedzieć co się dzieje!- krzyknęłam, ponownie wchodząc lecz tym razem z hukiem do jego pokoju- albo mi powiesz w tej chwili, albo zadzwonię po mamę, a wiesz dobrze, że ona jak chce to dowie się co ci jest- zagroziłam, tylko taki argument znalazłam w swojej głowie. Wiem, że dla dwudziestotrzy latka straszenie mamą mogło nie podziałać, ale nie miałam innego wyboru.
- Haha- zaśmiał się pod nosem- oj, młoda, młoda. Czy jak powiem ci to się ode mnie odczepisz?- spytał
- Yhym- kiwnęłam radośnie głową
- A dasz mi to na piśmie?- uśmiechną się czochrając moje włosy, po czym oberwał za to pięścią w ramię
- Czy to takie dziwne, że się o ciebie martwię? Jesteś moim bratem...- oparłam o niego głowę
- Bill też jest, a jakoś za nim tak się nie snujesz jak za mną- odparł, zerkając na mnie
- Bo on umie mówić, gdy coś jest nie tak. A ty nie i dlatego ja zawsze się muszę domyślać- powiedziałam, przytulając się do brata
- Każdy kogoś ma, ty jesteś z Gustavem, Bill ma swoją Ronnie, nawet Georg ma dziewczynę, co naprawdę mnie dziwi, a ja? Ciągle sam. Też chciałbym pomilczeć z kimś, powygłupiać, poprzytulać- odpowiedział zrezygnowany
- Własnym uszom nie wierze- uśmiechnęłam się szeroko
- To takie dziwne?- spytał
- W twoim wykonaniu trochę tak- usiadłam mu na kolanach- a co cię powstrzymuje, żeby to zmienić?
-  Ja sam...-odparł
- To zrób coś z tym. Mamy jeszcze tydzień dni do gali. Coś wymyślisz- pocałowałam go w policzek i powolnym krokiem wyszłam do kuchni
- Dziękuje- usłyszałam za sobą cichy szept


***


            Była już dwudziesta pierwsza, pustymi ulicami Hamburga mknęło czarne Audi R8. Nikt nie miałby wątpliwości co do tego, iż na miejscu kierowcy siedzi sam Tom Kaulitz. Ściskał dłonie na kierownicy, był zły na siebie, na cały świat. Przez jego głowę przelatywało tysiące myśli. Nie mógł uwierzyć,że był na tyle ślepy i nie dostrzegł tego, iż swoimi wybrykami krzywdził najbliższych. Gdy wyjechał na prostą, leśną drogę przyśpieszył jeszcze bardziej.

- Czemu uciekasz?
- Boje się. Boje, że sława zniszczy resztki mojego człowieczeństwa

            Teraz uciekał, próbował się wyrwać i w tym celu obrał sobie jeden kierunek. Miejsce do którego kiedyś zabierała go mama, gdy Bill i ja byliśmy z ojcem. Kiedy dojechał na miejsce, odrazu przypomniał sobie gdy był tu ostatni raz z mamą. Podszedł ostrożnie do brzegu, usiadł na skraju skarpy i patrzył w zachodzące słońce.


 - Tom!- krzyknęła blondynka, za małym chłopcem. Ten posłusznie odwrócił się w jej stronę- tylko uważaj, żeby nie wpaść do jeziora- blondyn uśmiechnął się promiennie do mamy, po czym oddalił się. Chciał wypróbować nowy prezent od mamy, dostał zdalnie sterowany statek. Radości nie było końca. Chłopiec śmiał się przy tym i cieszył. A co najważniejsze, statek był tylko jego, nie musiał dzielić się z Billem, który psuł mu każdą nową zabawkę
- Mamo!-krzyknął oglądając się za siebie- popatrz jak daleko płynie!
- Widzę synku- uśmiechnęła się, siadając na brzegu jeziora, mocząc nogi w ciepłym jeziorze. Nagle Simone zauważyła, ze jej mały synek oddala się od brzegu. Chłopiec nie znał dna jeziora i nie mógł wiedzieć, że dno jest bardzo nierówne. Gdy robił kolejny krok, nie czuł pod sobą dna, wystraszył się i zaczął się topić. Przerażona matka zastygła w miejscu. Nie wiedziała co ma robić. Mężczyzna który szedł brzegiem jeziora zobaczył topiącego się chłopca. Bez namysłu wskoczył do wody, by wyciągnąć go na ląd.
- Tom!- krzyknęła przerażona Simone, podbiegając do mężczyzny, który wyjął  jej synka z wody

- Nic mu nie jest, trochę się przestraszył- odpowiedział brunet sadzając małego chłopca na piasku i okrywając go ręcznikiem
- Dziękuje. Ja nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie Pan- powiedziała, ściskając rękę mężczyzny
- Nie ma Pani za co, zrobiłaby Pani pewnie t samo co ja gdyby to moje dziecko się topiło- uśmiechnął się promiennie- może w ramach podziękowań, pójdziemy na kawę?- spytał
- Będzie mi bardzo miło- odwzajemniła uśmiech
- Gordon...
- Simone...


            Na samą myśl o tym wydarzeniu uśmiech mimowolnie pojawił się na jego twarzy. Nie zdawał sobie sprawy, że to dzięki niefortunnemu wypadkowi mama i Gordon są teraz razem.
            Cisza panująca dookoła, działała na niego kojąco. Mógł w końcu posiedzieć sam, przemyśleć wszystko. Miał cel- zakochać się bez pamięci- i postanowił zrobić wszystko, żeby być nareszcie szczęśliwym. Postanowił również, że zmieni swoje dotychczasowe życie. Koniec z nadużywaniem alkoholu, z panienkami i narkotykami. Wiedział, że łatwo nie będzie, ale jest tak samo uparty jak ja, więc ani sekundy nie wątpiłam w to, że mu się uda.


Nieważne już co było, ale jaki masz plan. 
1000 metrów nad ziemią, my lubimy ten stan.
Niech będzie trampoliną każdy kolejny dzień.
A ty wyżej...
Unieś się wyżej.
Nie wahaj się.


            Ostatni raz zerkną na zachodzące słońce. Wyjął kluczyki z kieszeni, usiadł za kierownicą i odpalił silnik. Westchnął zamykając drzwi. Oparł głowę o kierownicę, poczuł jak jest mu lżej. Nie czuł już nieprzyjemnego ucisku w głowie. 
            Zawrócił na większej polance i ruszył do domu. Jednak nie zauważył dziewczyny idącej poboczem. Potrącił ją. Wystraszony wyskoczył z auta. Podbiegł do dziewczyny.

- Nic ci nie jest?- spytał niepewnie klękając przy dziewczynie
- Chyba nie. Trochę mi się w głowie kręci tylko- odparła trzymając się za pokrwawione kolano- następnym razem rozglądaj się uważniej, to były moje ulubione spodnie- wskazała na rozdartą nogawkę, podśmiewając się pod nosem
- Odkupie ci je- odparł opatrując brunetce krwawiące kolano- jednak nalegam, żebyśmy pojechali do szpitala
- W szpitalu leczą poważnie chorych ludzi, a nie lekko zadrapanych- powiedziała próbując wstać, lecz ból był tak silny, że nie mogła ustać
- No widzisz, nie kłóć się ze mną dziewczyno- powiedział biorąc ją na ręce i posadził ją w aucie, zamykając delikatnie drzwi

            Jak postanowił, tak i zrobił. Zawiózł brunetkę do najbliższego szpitala. Wniósł ją na izbę przyjęć i posadził na krześle. Podbiegł do recepcji opowiadając całą historię. Z racji tego, że rozpoznała go młoda pielęgniarka, badania brunetki przyspieszono. W ekspresowym czasie zrobili jej prześwietlenie nogi i ręki. Lekarz obejrzał jeszcze dziewczynę i stwierdził, że faktycznie nic jej nie jest, tylko kolano jest trochę obtłuczone. Założył jej opatrunki na rękach i zrobił nowy na kolano.
- Wie Pan, że w takich okolicznościach jestem zmuszony wezwać policję?-spytał wychodzącego Toma
- Policje?- zdziwiła się dziewczyna- przecież sam Pan powiedział, że nic mi nie jest
- Takie są procedury- odparł, chwytając za słuchawkę
- Nie ma takiej potrzeby- uśmiechnęła się do niego brunetka- wie Pan, bo to taka głupia sytuacja. Ten wypadek to z mojej winy był. Mój chłopak pojechał mnie szukać, bo się pokłóciliśmy i było już późno, a ja byłam tak zamyślona i nie zauważyłam jego auta z daleka- powiedziała łapiąc Toma za rękę
- No skoro Pani tak chce, to dobrze, obejdzie się bez tego, tylko na następny raz proszę uważać na siebie
- Dzięki za uratowanie mi tyłka- Tom uśmiechnął się do brunetki
- Nie ma za co- nagle puściła rękę chłopaka
- A ta historia z tym chłopakiem dobra była, facet łyknął bez żadnego ale- powiedział otwierając jej drzwi do samochodu
- Niestety to prawda...-odparła zapinając pas
- To że jestem twoim chłopakiem?-zdziwił się, śmiejąc się pod nosem
- Nie- uderzyła go lekko w ramię z uśmiechem na twarzy- to, że pokłóciłam się z chłopakiem
- Co wy macie z tym biciem mnie w ramie?- oburzył się- Tilla tez co i rusz wali mnie z piąchy
- Twoja dziewczyna?-spytała niepewnie
- Nie, nie, Tilla to moja siostra- odparł- ja nie mam dziewczyny- powiedział cicho
- Tak w ogóle to jestem Annalise- wyciągnęła dłoń w stronę chłopaka- ale wszyscy mówią mi Ann
- Tom, miło mi - uścisnął jej delikatną dłoń - to skoro już się znamy to odwiozę cie do domu
- Może to głupio zabrzmi, ale- chwila ciszy- ja nie chce tam dzisiaj wracać- westchnęła ciężko
- Chcesz jechać do mnie?-spytał drżącym głosem
- Jeśli to nie będzie jakiś problem- ręce drżały jaj z przerażenia- wiesz nie codziennie chcę jechać do domu chłopaka którego dopiero poznałam, nie miej mnie za wariatkę, ja po prostu wiem co będzie jak wrócę do domu. John już tam pewnie na mnie czeka z moim rodzicami, a ja nie jestem jeszcze gotowa na ta konfrontacje
- Spoko. Nie ma sprawy, prześpisz się w pokoju Gustava, on i tak pewnie będzie spał u mojej siostry- uśmiechnął się łapiąc ją za trzęsące się ręce


            Niepewnym krokiem wprowadził brunetkę do domu. Wszyscy siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś nudny film, którym najbardziej zafascynowanym był Bill.

- Może ty mu uświadomisz, że ten film jest beznadziejny- jęknęłam podchodząc do Toma
- To jest Ann- przedstawił mi przestraszoną dziewczynę, stojącą za jego plecami
- Radko się zdarza, że pamiętasz ich imiona- rzekł Georg idąc do kuchni
- Zamknij się- Tom posłał mu mordercze spojrzenie- ona będzie dzisiaj u nas spała
- U nas czy u ciebie?- wtrącił Gustav
- U nas, a dokładniej mówiąc w twoim pokoju- posłał mu niewinny uśmiech
- Cóż za zmiana braciszku- zaśmiał się Bill podchodząc do niego i klepiąc go w ramię- Jestem Bill, brat bliźniak Toma- uśmiechnął się wyciągając rękę w stronę dziewczyny
- Miło mi, Annalise- powiedziała lekko speszona
- A to jest właśnie Till, moja siostra o której ci wspominałem- wskazał ręką na mnie
- Ja cię skądś kojarzę- chwila namysłu- kilka miesięcy temu był z tobą wywiad na Vivie
- Ciebie poznała, a nas nie?- zdziwił się Bill, udając smutnego
- Może to i dobrze- szepnęłam mu na ucho- może nie słyszała nic o "złym" Tomie
- Tilla, mogłabyś pożyczyć jej jakieś ubrania? Żeby mogła się przebrać?- spytał uśmiechając się w moją stronę
- Jasne, chodź za mną- odparłam, odklejając się od Gucia- przepraszam za bałagan, ale niedawno się wprowadziliśmy- uśmiechnęłam się wpuszczając brunetkę do pokoju
- Nie ma sprawy- odparła siadając na skraju łóżka
- To powinno pasować- podałam jej jakieś dresy, żeby było jej wygodnie. Przy okazji nie mogłam się powstrzymać i wypytałam o to skąd te zadrapania i opatrunki. Dziewczyna opowiedziała mi o całym wydarzeniu- gdyby to on mi o tym powiedział, to bym mu nie uwierzyła i na dodatek wyśmiała
- Dlaczego? Nie jest taki na co dzień?-spytała niepewnie
- Nie do końca- uśmiechnęłam się- tylko nie rób mu zbytnich nadziei- zostawiłam ją samą aby bez krępacji mogła się przebrać

            Ann okazała się bardzo sympatyczną i miłą dziewczyną. Od razu odnalazła się w naszej pokręconej "rodzince". Cały czas zerkała łapczywie na Toma, a on nie pozostawał jej dłużny. Wyglądało na to, że jest jakaś chemia pomiędzy nimi.

- Idę zapalić. Idzie ktoś?- spytał tom, podnosząc się z podłogi
- Ja- odezwała się Ann,  okrywając koc i przykrywając nim mnie
- Przyda ci się, jest zimno- Tom zabrał mi koc- nie będzie ci przeszkadzał dym?-spytał, gdy dziewczyna usiadła obok niego
- Nie- uśmiechnęła się okrywając się kocem- mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, pytaj o co tylko chcesz- odpowiedział zaciągając się dymem
- O co chodziło twojemu przyjacielowi, temu w długich włosach?- spytała
- Yyyy- zaciął się- sam nie wiem, wiesz jak to kumple, kiedy można to sobie dogryzamy- zaśmiał się- to teraz ja mam pytanie. Dlaczego nie chciałaś wracać do domu?
- Wiesz- zaczęła brunetka- tak właściwie to jestem zaręczona- pokazała Tomowi pierścionek na palcu- ale niedawno dowiedziałam się, że John mnie zdradza, poza tym ma jakieś dziwne interesy, przyjeżdżają do niego jego goryle. Po prostu bałam się, że któregoś dnia zrobi mi krzywdę. Dlatego powiedziałam, że to koniec. Moi rodzice nie biorą w ogóle pod uwagę tego, że może nie dojść do ślubu. John jest bogaty, a moi starzy łasi na kasę. A teraz nie pozwala mi od siebie odejść.
- No ale skoro twierdzi, że cie kocha to powinien zrozumieć, że nie możesz z nim być- odparł
- On zawsze dostaje to czego chce- powiedziała wycierając łzy z policzków
- Ale do cholery! - krzyknął- ty nie jesteś rzeczą, jesteś człowiekiem, nie powinien cie tak traktować...
- Witaj w moim świecie- oparła głowę o jego ramię- właśnie dla tego nie chce wracać do domu
- Nie martw się- objął ją- coś wymyślimy- a teraz chodź, zimno jest
- Nie zamarzliście tam?-zaśmiałam się, gdy Tom i Ann weszli do domu
- Jeszcze nie- zaśmiała się dziewczyna
- Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, pójdę się położyć. Pokażesz mi gdzie mam spać?-spytała niepewnie
- Jasne- chwycił ją pewnie za dłoń i zaprowadził do pokoju Gustava
- Dziękuje ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś- pocałowała go delikatnie w policzek
- Nie ma za co, każdy na moim miejscu zachowałby się tak samo- uśmiechnął się- śpij dobrze- powiedział wychodząc z pokoju. Zszedł na dół uśmiechając się pod nosem. Już dawno nie widziałam go takiego szczęśliwego. Usiadł naprzeciwko mnie, zerkał na mnie co chwilę.
- No co?- spytał gdy przeszywałam go wzrokiem
- Mam dziwne wrażenie, że coś do niej czujesz-odparłam
- Młoda, za dużo filmów się naoglądałaś- zaśmiał się idąc do swojego pokoju

3 komentarze:

  1. No i bardzo ładnie.
    Jestem zadowolona kochanie z tego odcineczka.;*
    No i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tom szybko zaczął działać xd Będzie teraz rycerzem Ann! Uratuje ją od złego smoka Johna :D I będą żyli długo i szczęśliwiee xd Bardzo fajny odcinek, cieszę się, że Tomowi udało się wziąć w garść ;) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek jak zawsze świetny :) Lekko sie go czytało, fabuła interesująca, czego więcej chcieć? Xd Tomm sie zakochał! Super! :D Mam prośbę- czy moglabys informować mnie o nowych odcinkach?
    Pozdrawiam i nie mogę doczekać sie nexta
    Gustavcia :)

    hurricanes-suns.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń