czwartek, 10 kwietnia 2014

17. Nawet jeśli nam się zdawało – istnieliśmy...


Gdyby.
Czy istnieje smutniejsze słowo?  

_____________________________________



                      03:45. Zerknęłam na zegarek przecierając zaspane oczy. Z pokoju obok dochodziła głośna muzyka. Wstałam niechętnie z kanapy, złożyłam koc w równą kostkę. Gdy tylko weszłam do studia na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. W jednej chwili rzucił gitarę, wyszedł z kabiny i powolnym krokiem podszedł do mnie. Spojrzenie- tak magiczne, z nieustającym płomyczkiem w oczach. Pocałunek - który potrafi zmienić wszystko. Dotyk - kojący wszelkie rany i ból. Motylki w brzuchu - ulubione uczucie.
                      

- Kawa już na ciebie czeka- wskazał wzrokiem na niewielką kuchnię
- Mmmm- mruknęłam z rozkoszy wdychając ulubionej latte macchiato z lekką nutą czekolady
- Dogram jeszcze kilka rzeczy i możemy wracać do domu- na karku poczułam miłe muśnięcie jego ust
- Do mnie czy do ciebie?- spytałam odwracając się do chłopaka, wodząc palcem po umięśnionym torsie
- Najlepiej jak najdalej się da- szepnął subtelnie do ucha
- Przecież wiesz, że to niemożliwe- odszepnęłam mu drocząc się z nim



I chce czuć rytm mojego złamanego serca.
Jeszcze raz zobaczyć twoje oczy i powiedzieć: Jesteś moim księciem który uratował mnie od niego, który pokazał mi czym jest miłość. Kochanie, moje serce należy do ciebie bo nie mogę być samotna. Jesteś moim lądem na morzu.


- Stary!- usłyszałam donośny głos Jo, wychodząc z toalety- co ona z tobą zrobiła?
- Nie rozumiem o co ci chodzi- odepchnął go dosyć mocno od siebie
- Człowieku! Ona jest z tobą tylko na pocieszenie, naprawdę tego nie dostrzegasz?- prychną wściekły Johannes

                      Nic się nie odezwał. Odwrócił się na pięcie, chwycił swoje rzeczy i udał się do wyjścia. A ja? Siedziałam na schodach, zszokowana tym co usłyszałam. To aż tak bardzo widać? 

- Rozumiem, że wszystko słyszałaś?- skrzywił się siadając obok mnie
- Tak- odparłam znacząco kiwając głową
- Nie przejmuj się nim- uśmiechnął się lekko- on bredzi...
- Max...-zaczęłam niepewnie- to nie do końca jest tak, że jesteś na pocieszenie- za wszelką cenę chciałam się usprawiedliwić przed chłopakiem, choć chyba bardziej przed sobą
- Tilla, wiem - przytulił mnie mocno- ale nawet jeśli tak jest, to wiedz, że czas spędzony teraz razem jest najlepszym czasem w moim życiu. I nawet jeśli jesteśmy ze sobą, żeby odreagować nasze poprzednie związki. Chce żebyś wiedziała, że w każdej chwili możemy to przerwać, ale ty zawsze byłaś i będziesz dla mnie ważna- pocałował mnie namiętnie. Chwycił mnie za rękę, aby pomoc mi wstać. Uśmiechnął się szeroko ciągnąc mnie delikatnie za sobą.


                      Siedziałam w samochodzie opatulona jego bluzą, wystukując rytm piosenki, która leciała właśnie w radiu. Co jakiś czas czułam na sobie spojrzenie chłopaka, lecz gdy tylko odwracałam głowę w jego stronę udawał, że wcale na mnie nie patrzył.

-Kawyy- zawył na widok znaku oznajmiającego, że za 100m będzie stacja benzynowa

                      Niechętnie wyszłam z auta, przeciągając się. Gdy Max dolewał benzynę do baku, ja poszłam po kawę. Oparłam się o ladę przeglądając regał z prasą. Odrazu w oczu rzuciła mi się gazeta ze zdjęciami z wesela mamy i Gordona na okładce. Czułam jak przepełnia mnie złość.

- Czy oni już naprawdę nie mogą dać sobie na wstrzymanie?- załkałam wtulając się w Maxa który właśnie wszedł- tak trudno zrozumieć, że to był ich najważniejszy dzień i nie chcemy tego publikować? Nam niech robią zdjęcia, ale ich powinni zostawić w spokoju, oni niczemu nie są winni
- Mówisz i masz- odparł chwytając w dłoń kolejną z gazet. Wielki nagłówek "Till Kaulitz- czyli jak mieć ciastko i zjeść ciastko", na jednym zdjęciu byłam w objęciach Gustava, a na drugim całuje się z Maxem - ładnie wyszliśmy- uśmiechnął się nerwowo
- Oni mnie zabiją- odparłam nalewając sobie kawę
- ....- ten pytający wzrok mówił wszystko
- Tom, Bill, wytwórnia...- powiedziałam upijając piankę z kubka
- Tilla, nie ma co się na zapas martwić- przytulił mnie biorąc odemnie kubek z gorącą kawą- poza tym skoro jesteśmy razem to po co mamy to ukrywać? Jak byłaś z Gustavem to było wiadomo czemu musieliście się ukrywać, ale my już nie mamy takiego powiązania...
- Jak ty niczego nie rozumiesz...- burknęłam pod nosem wsiadając do auta


                      Byłam w podłym nastroju.Wściekła na siebie?- można to tak określić. Chciałam zapaść się pod ziemię z zażenowania i złości. Znów wszystko kręci się wokół mnie. Znów przeze mnie będą problemy.
                      Gdy dojeżdżaliśmy pod dom słychać było już głośną muzykę. Z każdym szerszym otwarciem bramy bałam się jeszcze bardziej, nie było takiej możliwości żeby moi bracia nie mieli w ręku chodź przez chwilę dzisiejszych gazet, a to za sprawką wścibskiej Ann. Powoli zaczynała działać mi na nerwy, nie wiem dokładnie czemu i nie potrafię tego określić, ale jest w niej coś drażniącego.
                      Już z daleka słyszałam radosny rechot Ronn. Niepewnym krokiem weszłam do domu.

- Nareszcie jesteście!- krzyknął wesoła Ronn na nasz widok
- Wezmę tylko prysznic i zaraz będę z wami się bawić- uśmiechnęłam się do dziewczyny, po czym sprytnie ominęłam towarzystwo braci i podążyłam do swojego pokoju. W łazience zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod ciepły strumień wody. Po dłuższej chwili w momencie gdy chciałam już wyjść przypomniałam sobie, że nie wyciągnęłam z przedpokoju żadnego ręcznika. Niepewnym krokiem weszłam do swojego pokoju, rzuciłam się do szafy w poszukiwaniu jakiejkolwiek tkaniny która chodź trochę zakryłaby moje ciało.
- Wydawało mi się, że ręcznika nie wziąłeś- usłyszałam za sobą zachrypnięty głos                     
- Dzięki- zaczerwieniłam się na widok Gustava. Pewnym ruchem ręki chwyciłam ręcznik odrazu owijając się nim dookoła
- Proszę- burknął pod nosem- nie musisz się tak zakrywać, nie ma tam nic czego dotąd nie widziałem- upojony alkoholem, chwiejąc się na boki
- A ty to rozumiem, że się zgubiłeś?- spytałam marszcząc czoło
- Nie dokońca, przyszedłem po twojego laptopa, masz tam najwięcej muzyki- odparł biorąc pod pachę komputer i wyszedł


                      Nie wiem dlaczego, ale nawet nie miałam siły na to żeby biec za nim i zacząć awanturę bądź go uderzyć. Znudziło mi się?- wątpię. Chyba po prostu zaczynam się oswajać z myślą, że nie jesteśmy już razem i nie interesuje mnie już tak bardzo co robi i z kim- a nawet jeśli się jeszcze nie oswoiłam to przynajmniej sobie to wmawiam.


Gdy się już zobaczymy, nie pozwól mi się zapomnieć…
Przypominaj mi nieustannie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, chyba, że i Ty się zapomnisz. 

Jeśli tak, to mi nie przypominaj.
Takie zapomnienie może zdarzyć się nawet największym przyjaciołom... 



                      Ubrałam się i zeszłam na dół. Rozglądałam się w poszukiwaniu Maxa, nie chciałam zostawiać go samego, wiedząc, że nikt z moich bliskich za nim do końca nie przepada.
                       Całe szczęście Ronn odizolowała go od chłopaków. Wiem, że przyprowadzenie go na imprezę gdzie leje się morze alkoholu i w której uczestniczą moi bracia ze swoimi kolegami nie jest do końca przemyślanym pomysłem. Szczególnie, że to impreza pożegnalna, więc alkohol leje się jeszcze bardziej.
                       Rozsiadłam się na kanapie obok Ronn i Maxa. Impreza rozkręcała się na dobre. Kilka osób już nawet zaliczyło zgon.
                        Po Georgu było widać, że przesadził z ilością alkoholu. Ledno trzymał się na nogach. A mój brat nieudolnie próbował go "odholować" do sypialni.

- Wiesz co ci powiem- wybełkotał, podtrzymują się na ramieniu Billa
- Zapewnie coś błyskotliwego- odparł Bill- zresztą jak zawsze w tym stanie- zaśmiał się pod nosem, kładąc przyjaciela na łóżku 
- Twoja siostra jednak wdała się w Toma. Wyrywa dupy szybciej niż biegam. Zaliczyła wszystkich którzy się liczą na niemieckiej arenie muzycznej. Wszystkich! Łącznie z naszym zespołem - wyżalił się rozzłoszczony basista
- Nie sadzę żeby to była twoja sprawa- obruszył się- ale fakt, coś w tym jest...

                       Zabolało go to, jaką opinię mam w naszym środowisku. Faktem było to, że jestem nie stała w uczuciach- tym razem nawet nie staram się zaprzeczyć. Lecz, żadna z osób osądzających mnie nie próbuje postawić się w mojej sytuacji. A już tym bardziej zrozumieć.
                       Usiadł na blacie w kuchni, gdy ja dolewałam sobie wódki do drinka. Westchnął znacząco zerkając na mnie cały czas.

- Dobra- odparłam wiedząc co mnie za chwilę czeka- przejdźmy do tej kwestii z radami i tym jaka jestem głupia...- oparłam się o ścianę w ręku trzymając szklankę z napojem
- Tym razem to nie ja będę tym złym- uśmiechnął się łapiąc mnie za rękę
- Tequila, robiłam wszystko żeby się nie dowiedzieli- wtrąciła się Ronn
- Prędzej czy później i tak by się to stało. Bardziej zastanawia mnie fakt, że wszędzie gdzie my się pojawiamy to zawsze jest kilku paparazzi, a już nawet nie mówię o wyciekach naszych prywatnych fotek do internetu- oburzyłam się
- Też mi się wydaje to podejrzane- odparła Ronn wtulając się w mojego brata
- Już tak nie knujcie- zaśmiał się Max, wchodząc do kuchni
- Tilla, odpowiedz mi tylko na jedno pytanie- westchnął głośno- czy jesteś szczęśliwa?
- Tak- odparłam wtulając się w Maxa- jak nigdy...
- Ciesze się- uśmiechnął się szeroko
- Widzieliście może Toma?- do kuchni wparowała rozbawiona Ann


                       Nie odezwaliśmy się tylko wskazaliśmy blondynce wyjście na taras. Coś tam burknęła pod nosem po czym wróciła do dalszych poszukiwań Toma.
                       Nie wiem dlaczego, ale od ostatniego miesiąca, gdy tylko widzę tą dziewczynę przechodzą mnie dreszcze i zaczynam się denerwować.
                        Ucięliśmy sobie jeszcze krótką pogawędkę po czym wróciliśmy do salonu. Ledwo się rozsiedliśmy do domu wszedł zadowolony Andi wraz ze swoją żoną.
                        Gustav podłączył mój laptop pod konsole, no i się zaczęło- coś co kocha cała nasza paczka, zawody w karaoke!
                        Gdy tylko z Ronn usłyszałyśmy z kuchni melodie naszej ulubionej piosenki [Elevate- BTR] wbiegłyśmy do salonu i odrazu chwyciłyśmy za mikrofony. śmiejąc się wykrzykiwałyśmy dobrze znane nam słowa. Gdy tylko z Ronn słyszałyśmy tą piosenkę przypominały nam się wszystkie szczęśliwe wspomnienia, chodź nie zawsze tylko te dobre.

***

- Chyba się starzeje- westchnął zmęczony Tom opadając na kanapę
-...- popatrzyłam na niego skrzywiona
- Jest już piąta rano, a ja robię się śpiący i w dodatku jestem trzeźwiejszy niż Bill- podparł się na łokciach cały czas zerkając na mnie
- Fakt, coś w tym jest...kiedyś potrafiliśmy dobrze się bawić- odparłam popierając brata
- Zagrajmy w butelkę!- olśniło go, zerwał się z kanapy i podążył do kuchni, wziął największą butelkę z blatu i wrócił do salonu


                       Z początku główną myślą przechodzącą przez moją głowę było "Oszalał dureń! Oszalał...". Potem stwierdziłam, że dawno już się razem dobrze nie bawiliśmy, więc czemu by nie spróbować.
                       Zasiedliśmy w dużym kółku. Śmialiśmy się nie z tego co może się stać, lecz z samego faktu, że zawsze jak graliśmy na imprezach w butelkę kończyło się kłótnią czy też bójką.

- Prawda, czy wyzwanie?- spytał dumny Tom, gdy butelka po zakręceniu zatrzymała się wskazując na mnie
- Prawda- zagryzłam lekko dolną wargę
- Czy potrafiłabyś wytrzymać z Gustavem w małym pomieszczeniu, nie kłócąc się, nie bijąc go i nie uprawiając seksu- spytał pewny siebie i dumny zerkając to na mnie to na blondyna
- Co?- zaśmiałam się, chcąc ukryć zażenowanie-taak- odparłam dławiąc się śmiechem- teraz już tak- chwyciłam pewnie butelkę i zakręciłam nią. Wypadło na Ronn.
- Prawda czy wyzwanie?- spytałam unosząc jedną brew do góry
- Prawda- odparła niepewnie ściskając w ręku szklankę z drinkiem
- Najgorszy kawałek skomponowany przez Billa- uśmiechnęłam się szeroko, wystawiając dziewczynie język
- Ej! no inne pytanie proszę- oburzył się mój braciszek
- Cicho siedź- odezwał się Andi- ktoś w końcu musi cie uświadomić- parsknął śmiechem
- Oczywiście, że thema#1 - skrzywiła się patrząc na Billa
- Jeny! Miałem wtedy dziesięć lat! Długo mi to będziecie wypominać?- oburzył się i to nie na żarty
- Fajnie się gra, ale my już pójdziemy spać- odezwała się Tess, żona Andiego
- Zajmijcie mój pokój, ja prześpię się na górze- Tom uśmiechnął się do kumpla
- Ja?- zdziwiła się Annalise. Nic się nie odezwał tylko wzruszył ramionami i wyszedł na taras. 
- I tak zawsze kończą się zabawy z kapryśnymi Kaulitzami- zaśmiał się Gustav
- Co zrobisz, taka nasza natura- skrzywiłam się siadając na fotelu


                       Tom ma wielkie szczęście, że podczas zabawy nie było z nami Maxa, bo chyba zabiłabym go na miejscu za to pytanie. Co on sobie w ogóle wyobraża?! Debil jeden!. 
                        Wszystko szło w złym kierunku. Andi zabrał ze sobą na imprezę swoją ciężarną żonkę, nowa dziewczyna Gustava pałęta się po moim domu z dziwnym uśmieszkiem, Tom jest na mnie wściekły, chodź tak naprawdę nie ma za co, czyli jak zwykle witam w moim popieprzonym świecie!.

*** 

- A gdzie Roxana?- spytał Tom, gdy Gustav usiadł obok niego na tarasie
- Poszła spać- odparł krótko, odpalając papierosa 
- Wciąż o niej myślisz?Prawda?-spytał zerkając na mnie, gdy krzątałam się po salonie sprzątając puste butelki
- Zdarza mi się- burknął pod nosem
- Jak często?- dopytywał
-Trochę rano, trochę w południe, trochę wieczorem, trochę w nocy- zaśmiał się niepewnie, w końcu była mowa o jego kochanej siostrzyczce
- Przejdzie ci tak samo szybko jak jej- wypalił bez zastanowienie, nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak pozornie głupim zdaniem wyrządził przyjacielowi wielką krzywdę


***
[Narracja - Max Schlichter]


                        Gdy tylko się obudziłem, Till spała przykryta po sam nos. Zaśmiałem się cicho i po naciągnięciu na siebie bielizny zszedłem na dół, gdzie spotkałem Ronnie i Ann. 

- Cześć - zaśmiała się Ann, podając mi kubek z parującą cieczą pełną kofeiny 
- Uuuu, działo się - zripostowała Ronnie, zakrywając poczerwieniałą ze śmiechu twarz wątłą dłonią- Trochę poszaleliście, pamiętasz co się wczoraj w ogóle działo?- zachichotała Ronn
- Jak przez mgłę- uśmiechnąłem się wlewając wodę do kubka
- Ann chyba pora na poimprezowy rytuał Kaulitzów- Ronn wręczyła przyjaciółce pilot- ciekawa jestem kto tym razem wygra- dziewczyny spojrzały na zegarek, po czym utkwiły wzrok w sobie nawzajem. Ronnie chwyciła pilot i po domu rozległ się bas piosenki Dutty Love. Kilka chwil później można było usłyszeć trzask odbijanych od ścian drzwi. W kuchni pojawiła się zziajana Tilla, nadal w swojej powyciąganej piżamie. W locie przechwyciła mazak i zaznaczyła "X" w swojej rubryce. Popatrzyłem na nią zszokowany.
- Mistrzyni! - krzyknęła, skacząc
- Pff, fartem ci się udało. Następnym razem nie damy ci tak łatwo wygrać - oburzył się Tom, zakładając ręce na piersi.

                         Spojrzałem na Ronnie i Ann z osłupieniem. Obie dziewczyny rechotały jak głupie.

- Nasza mała Kaulitzówna wygrała dzisiejszy plebiscyt na najcwańszą osobę w rodzinie i w nagrodę nie będzie sprzątać po minionej imprezie! - zaśmiała się Ann, podając przyjaciółce kubek z herbatą. Uśmiechnąłem się pod nosem.

***
[Narracja - Till Kaulitz]


                         Ucinając sobie miłą pogawędkę o poranku w salonie z moim pieprzniętym bratem nawet humor mi dopisywał.
- Wyspana? - zapytał Tom, skacząc po kanałach w tv. Skinęłam głową z uśmiechem, to  co zobaczyłam przyprawiło mnie palpitacje serca.
- Co ta wywłoka robi w moim domu tak bezczelnie panosząc się w koszulce Gustava?! - warknęłam, zaciskając palce w pięść. Paznokcie przebiły mi skórę wewnątrz dłoni.
- To samo może powiedzieć Gustav kiedy widzi Ciebie z tym Twoim fagasem, który nie leży ani jemu, ani nam. Więc nie zachowuj się jak pies ogrodnika - brat szturchnął mnie ramieniem i opuścił pomieszczenie.
- Zawsze mogłam na Ciebie liczyć, Kaulitz!- uderzyłam go poduszką, po czym oburzona wyszłam do ogrodu
- I vice versa siostro- krzyknął za mną



 

2 komentarze:

  1. Fajowy ten odcinek!! ;)
    Pisz szybciutko następne notki ;*
    Buzzia, Coco
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wielkim wrażeniem twojego talentu. Tak łatwo się to czyta i nie ukrywam, że z takim tematem opowiadania jeszcze się nie spotkałam ;)

    OdpowiedzUsuń